czwartek, 31 grudnia 2015

Połoninki Kalwaryjskie


  Większość z Was zapewne szykuje się do Sylwestrowej zabawy, my natomiast wybieramy się na spacer po malowniczych Połoninkach Kalwaryjskich. Mimo tęgiego mrozu, słońce zachęca nas do wyjścia z domu. Dla moich znajomych z którymi tutaj przyjechałam, okolica jest dosyć dobrze znana. Zdarza im się wędrować tu latem. Ja nigdy wcześniej tutaj nie byłam, bo jakoś region ten nie wydawał mi się szczególnie atrakcyjny. Szkoda, bo dopiero teraz widzę jak bardzo się myliłam. W pewne miejsca jednak lepiej pojechać osobiście i na własne oczy przekonać się czy warto..

Połoninki Kalwaryjskie

piątek, 25 grudnia 2015

Jaworzyna Krynicka


 Pora na spalanie świątecznych kalorii, najlepiej podczas górskiej wędrówki :) Za cel wybieramy sobie Krynicę-Zdrój. To niewielkie miasteczko w Beskidzie Sądeckim, leżące w dolinie potoku Kryniczanka jest dużym ośrodkiem uzdrowiskowym i sanatoryjnym. Znajdują się tutaj pijalnie i rozlewnie wód mineralnych oraz leczniczych. Stąd też pochodzi słynna woda mineralna "Kryniczanka". Przez miasteczko jaki i najbliższą okolicę przechodzi Szlak Cerkwi Łemkowskich poświęcony budownictwu sakralnemu tych okolic, które w przeszłości były zamieszkałe głównie przez Łemków. Niestety z racji tego, że mamy aktualnie zimę i dzień jest dosyć krótki to zwiedzanie miasteczka musimy zostawić na kolejny raz, kiedy będzie więcej czasu. A naprawdę warto tutaj przyjechać, bo jest co zwiedzać :) Do Krynicy-Zdrój docieramy godzinę po wschodzie słońca. Mimo wczesnego ranka i Świąt, jesteśmy zaskoczeni dość sporą ilością osób spacerujących po mieście. Wędrówkę na Jaworzynę Krynicką rozpoczynamy spod budynku poczty przy ulicy Zdrojowej, naprzeciwko którego znajduje się mały parking dla samochodów i informacja turystyczna. Z tego miejsca jest też dobry widok na bulwar Dietla, Stary Dom Zdrojowy, Pijalnię Główną i Górę Parkową. Po prawej stronie wchodzimy w ulicę Pocztową, gdzie przebiega  szlak turystyczny żółty  szlak którym możemy zatoczyć pętlę z początkiem i końcem w Krynicy-Zdrój. Prowadzi on przez górę Krzyżową, Jaworzynkę, Huzary i Górę Parkową. Towarzyszy mu przez chwilę  szlak turystyczny niebieski  szlak, którym dotrzemy do Żegiestowa-Zdroju lub Leluchowa. Oba szlaki kierują nas w górę do ulicy Kościuszki, gdzie po prawej stronie między domami a blokami mieszkalnymi nasz podwójny szlak pnie się w las. Coraz bardziej zaczyna mi się podobać zima w górach. I to wcale nie za sprawą sportów zimowych jak narty czy snowboard, ale właśnie dzięki pieszym wędrówkom i pięknym sceneriom jakie potrafi wyczarować mróz i nisko przemieszczające się chmury..

szlak

niedziela, 6 grudnia 2015

Góry Pieprzowe


 W granicach administracyjnych miasta Sandomierza, leżą unikalne na skalę europejską Góry Pieprzowe. Zbudowane z liczących sobie około 500 milionów lat łupków kambryjskich, tworzą pofałdowany i poprzecinany wąwozami teren. Niewątpliwe walory krajobrazowe i przyrodnicze, uczyniły to miejsce wyjątkowo atrakcyjnym turystycznie. Maszerując wśród krzewów róż, pokonując liczne jary i wstępując na wychodnie skalne mamy okazję podziwiać piękną panoramę Sandomierza i jego okolic oraz rzeki Wisły i jej starorzecza..

rezerwat przyrody

niedziela, 15 listopada 2015

Rezerwat skalny Kornuty


 Każda pora roku ma swój niepowtarzalny urok, dlatego cieszę się że do Magurskiego Parku Narodowego trafiłam akurat jesienią. No może mogłam wybrać trochę wcześniejszy termin, kiedy liście jeszcze nie opadły na ziemię ale teraz też jest pięknie :) Po pokonaniu ścieżki przyrodniczej Folusz rozpoczynamy wędrówkę do rezerwatu przyrody "Kornuty", który leży w otulinie Magurskiego Parku Narodowego. Z przystanku nr 10 ścieżki przyrodniczej mamy do wyboru dwa szlaki. Krótszy szlak turystyczny żółty  który krzyżuje się z  szlak turystyczny zielony  przy szczycie Kornuty, albo od razu  szlak turystyczny zielony  który jest dłuższy, bo przebiega dodatkowo przez szczyt Magury Wątkowskiej. Wybieramy tą pierwszą opcję..

żóły szlak

Ścieżka przyrodnicza Folusz


      Podobno nie ma złej pogody, są tylko źle ubrani turyści :) Dlatego mimo pochmurnego nieba i niskiej temperatury, ciepło ubrani, z gorącą herbatą w termosie i prowiantem w plecaku jedziemy z samego rana do serca Beskidu Niskiego. Magurski Park Narodowy jest jednym z najbliżej położonych parków narodowych od naszego miejsca zamieszkania i wstyd się przyznać, ale najmniej przez nas poznanym. Leży on na granicy dwóch województw: małopolskiego i podkarpackiego. Liczne cerkwie, przydrożne krzyże i kapliczki, oryginalne łemkowskie chaty oraz cmentarze z I wojny światowej, to niewątpliwie interesujące obiekty etnograficzne i historyczne tego obszaru. Przez park narodowy przebiegają także liczne szlaki turystyczne m.in Główny Szlak Beskidzki szlak turystyczny czerwony , Szlak graniczny im. Kazimierza Pułaskiego szlak turystyczny niebieski , Szlak Architektury Drewnianej, Transgraniczny Szlak Naftowy oraz szlaki rowerowe i konne..

Ścieżka Przyrodnicza Folusz

środa, 11 listopada 2015

Liwocz

 Mimo późnej pory wymyśliliśmy sobie spacer na górę Liwocz. Jest to najwyższe wzniesienie na Pogórzu Ciężkowickim, na którym znajduje się Sanktuarium Chrystusowego Krzyża i Matki Bożej Królowej Pokoju. Naszym celem jest platforma widokowa ulokowana właśnie na wieży tej świątyni. Przy dobrej widoczności można z niej zobaczyć Bieszczady, Tatry, Babią Górę oraz Góry Świętokrzyskie. Przez szczyt przebiega  szlak turystyczny żółty  szlak z Kołaczyc do Siedliska oraz  szlak turystyczny zielony  z Jabłonicy na Liwocz. Jedna z legend głosi , że góra jest wygasłym wulkanem, inna że na jej szczycie było kiedyś miasto które powstało wokół istniejącego tam wcześniej zamku. Liwocz prawdopodobnie był również świętym miejscem pogan..


czwartek, 10 września 2015

Dzień 13: PKP Gdynia i podsumowanie


Trasa: Gdańsk - PKP Gdynia - 29 km + pociągiem do Krakowa 

 Ostatni dzień podróży miał rozpocząć się ok 7:00 rano, ale ostatecznie wstajemy w okolicach 10:00. Przed nami około 30 km do dworca kolejowego w Gdyni. W planie mieliśmy wyjechać wcześniej i przed odjazdem pociągu wstąpić jeszcze na plażę. Jest ciepło i słonecznie więc fajnie byłoby tak na koniec, poleniuchować nad Bałtykiem. Niestety za późno wstaliśmy i za bardzo nie mamy na to czasu. Muszę przyznać, że Gdańsk ma świetną infrastrukturę rowerową. Prawie 600 km ścieżek rowerowych, bardzo ułatwia rowerzystom przemieszczanie się po mieście. Do tego monitorowane parkingi dla rowerów i pętle rekreacyjne po najciekawszych zakątkach Gdańska, to naprawdę rozwiązania godne pozazdroszczenia. Fajne są też ustawione przy ścieżkach rowerowych liczniki, które odnotowują ilość przejeżdżających rowerów w ciągu doby. Wyobrażacie sobie, że przed południem mój rower był 500 którymś tam przejeżdżającym?! Myślę, że to świetny wynik jak na jeden punkt pomiarowy i dość wczesną godzinę :) W Sopocie niestety już nie jest tak kolorowo. Ścieżek jak na lekarstwo, na ulicę strach zjechać, a chodniki krzywe i dziurawe. Szkoda, że miasto nie bardzo dba o rowerzystów i chyba nie chętnie bierze przykład z sąsiedniego Gdańska. Od czasu do czasu zdarza nam się nieplanowane towarzystwo w podróży :) W pewnym momencie przyłącza się do nas rowerzysta. Z zaciekawieniem pyta skąd jesteśmy i dokąd jedziemy? W skrócie zdajemy mu relację z wycieczki i chyba jest pod nie małym wrażeniem :) Przez kilka minut miło sobie rozmawiamy, po czym nasz towarzysz życzy nam szerokiej drogi i skręca w boczną ulicę. Kilka minut później dojeżdżamy do Gdyni. Ścieżki rowerowe jakieś tutaj są i to całkiem przyzwoite. Na dworzec docieramy 2 godziny przed odjazdem pociągu, więc jedziemy do jakiejś baro-kawiarni na ulicę Starowiejską. Żurek mają tam naprawdę dobry choć bardziej przypomina zupę jarzynową, ale kawa to jakaś straszna lura. Pora wracać na dworzec kolejowy. Na peronie czeka na nas Pendolino..

Pendolino

środa, 9 września 2015

Dzień 12: Gdańsk jest piękny :)


Trasa: rowerowa przejażdżka w Gdańsku - 36 km

 Wyjazd z Gdańska rozpoczynamy od odwiedzin w najważniejszym dla nas miejscu, czyli latarni morskiej. Dość nietypowej, bo posiadającej Kulę Czasu :) Niestety za jej pomocą nie cofniemy się w czasie, ani nie przeniesiemy się w przyszłość. Urządzenie to służyło kapitanom statków do ustawienia chronometrów okrętowych i nawigacji. Gdańska kula była pierwszą nad Morzem Bałtyckim i powstała w 1876 roku. W 1929 roku została zerwana przez sztorm i dopiero w 2008 roku doczekała się rekonstrukcji. Kula Czasu opada o godzinach: 12:00, 14:00, 16:00 i 18:00 i stanowi dziś nie lada atrakcję turystyczną..

latarnia morska
 

wtorek, 8 września 2015

Dzień 11: Hel - Gdynia - Gdańsk


Trasa: Hel - statkiem do Gdyni - Sopot - Gdańsk - 35 km

 Nasz plan skorzystania z pociągu o którym pisałam wczoraj, niestety nie zostanie zrealizowany. Od rana wieje bardzo silny wiatr i oczywiście pada deszcz. Momentami tak duży, że niewiele widać. Jesteśmy zmuszeni zrezygnować z jazdy przez Władysławowo i Puck do Gdyni. Wybieramy krótszą opcję, a mianowicie przepłynięcie wodnym tramwajem z Helu do Trójmiasta. Nie ukrywam, że czuję się z tym źle. Chciałam naprawdę przejechać całe wybrzeże, a takie rozwiązanie traktuję jako małe oszustwo. Cóż, pogoda jest jedną z rzeczy na które nie mamy żadnego wpływu. Wykorzystujemy więc przerwę między kolejnymi opadami deszczu i kiedy na moment pokazuje się słońce, jedziemy na rowerach do portu. Nasz wodny tramwaj do Gdyni odpływa o godzinie 15:00, więc mamy jeszcze kilka godzin na wycieczkę po mieście i okolicy.. 

plaża

poniedziałek, 7 września 2015

Dzień 10: Władysławowo - Jastrzębia Góra - Rozewie - Hel


Trasa: Władysławowo - Jastrzębia Góra - latarnia Rozewie - Władysławowo - Jastarnia - Hel - 63 km

  Nie chce nam się dzisiaj wstać z łóżka, zgadnijcie dlaczego? Tak, zgadliście..leje! Można powiedzieć, że deszcz towarzyszy nam już trzeci dzień, nie licząc przerw między opadami. Patrząc na pochmurne dziś niebo wcale nie zapowiada się, że będzie lepiej. Prawdopodobnie będzie gorzej, sądząc po tym co przepowiadają w telewizyjnej pogodzie. No nic, nie ma się co załamywać tylko trzeba jechać dalej. Udaje nam się jeszcze opłukać rowery z piachu po wczorajszych leśnych wojażach i ruszamy na Przylądek Rozewie. Do latarni morskiej mamy około 6 km głównie pod górę. Droga jest fatalna, bo w większości wybrukowana kocimi łbami, a pseudo chodniki z ubitego piachu nie nadają się do jazdy przy takiej pogodzie. W końcu zajeżdżamy na plac przed Latarnią Morską Rozewie..  
 
latarnia morska

niedziela, 6 września 2015

Dzień 9: Łeba - Dębki - Władysławowo


Trasa: Łeba - latarnia Stilo - Lubiatowo - Białogóra - Dębki - Karwia - Jastrzębia Góra - Władysławowo - 74 km

  Za oknem leje jak z cebra. Ponoć lało również przez całą noc. Nie wiem, bo spałam jak zabita po wczorajszej wydmowej wycieczce. Przez pogodę rozważamy opcję pozostania jeden dzień dłużej na kwaterze. Z drugiej strony jeśli jutro też będzie padało, to i tak musimy ruszyć w drogę + będziemy dodatkowo jeden dzień w plecy. Z wielkim trudem decydujemy się wyjechać jednak dzisiaj. Pogoda jest naprawdę okropna. Wiatr i zacinający ulewny deszcz zniechęca do wyjścia z ciepłego domu, a co dopiero do jazdy na rowerze. Moje wyschnięte przez noc buty po kilku minutach jazdy nabierają wody, nogi do kolan też mam zupełnie przemoczone. Resztę na szczęście zakrywa moja rowerowa peleryna. Z Łeby wyjeżdżamy w stronę Mierzei Sarbskiej, która oddziela jezioro Sarbsko od Bałtyku. Na jej terenie został utworzony rezerwat przyrody o takiej samej nazwie. Obejmuje on ochroną piękne bory bażynowe, bory bagienne oraz olsy i nadmorskie ruchome wydmy paraboliczne. Droga jest tak urzekająca, że nawet nie zauważam kiedy przestaje padać...

Rezerwat Mierzeja Sarbska

sobota, 5 września 2015

Dzień 8: Łeba


Trasa: spacer po Ruchomych Wydmach 

  Po prawie tygodniu nieprzerwanej jazdy, należy nam się chwila wytchnienia. Nadszedł długo wyczekiwany dzień bez rowerów, z marzeniami o kąpieli w morzu i opalaniem na plaży. Niestety raczej na marzeniach się dzisiaj skończy, przynajmniej co do pluskania we wodzie i wygrzewania na piasku, bo termometr pokazuje tylko +10 stopni. Mimo słonecznej pogody, strasznie wieje. Łukasz idzie na taras sprawdzić czy przez noc nasze ubrania z suszarki nie pofrunęły do sąsiadów. Jeśli jutro nadal będzie tak wiało w plecy to świetnie. Jeśli kierunek wiatru ulegnie zmianie o 180 stopni, to dalsza droga będzie drogą przez mękę. Odganiam od siebie te czarne myśli i staram się skupić na przyjemnościach dnia dzisiejszego :) Po śniadaniu wiedzeni ciekawością udajemy się na główny deptak blisko plaży, gdzie stoją stragany w których można kupić praktycznie wszystko. Biżuterię, ubrania, buty, pełne wyposażenie plażowicza, widokówki, tandetne pamiątki i tu załamałam ręce.. oscypki z grilla. Brakuje tylko ciupagi :( No cóż.. Mijając Muzeum Erotyki dochodzimy do Skweru Rybaka, obok którego postój mają melexy jeżdżące do Rąbki. Za 6 zł od osoby jedziemy na główny parking przy wejściu do Słowińskiego Parku Narodowego. Jest tutaj możliwość skorzystania z wypożyczalni rowerów ( 9 zł/godzina ) lub z melexów, które w kilka minut dowiozą Was pod same wydmy za 15 zł w jedną stronę! My wolimy się przespacerować, bo po drodze jest wyrzutnia rakiet którą chcemy zobaczyć..

Ruchome Wydmy

piątek, 4 września 2015

Dzień 7: Smołdzino - Czołpino - Kluki - Łeba


Trasa: Smołdzino - latarnia morska Czołpino - Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach - Skórzyno - Zgierz - Izbica - Żarnowska - Łeba - 55 km

  Dzień zapowiada się dość atrakcyjnie. Mamy w planie zwiedzić latarnię morska w Czołpinie, Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach i przeprawić się przez bagna do Łeby :) Póki co jesteśmy jeszcze w Smołdzinie. Z samego rana sprawdzam w internecie czas wędrówki na wzgórze Rowokół. Niestety wejście i zejście zajęłoby nam zbyt dużo czasu i musimy zrezygnować z tej wycieczki. Szkoda, bo z platformy widokowej na szczycie rozciąga się ponoć piękny widok na cały Słowiński Park Narodowy i meandrującą rzekę Łupawę. We wczesnym średniowieczu Rowokół był miejscem pogańskiego kultu. W małej, nieistniejącej już świątyni na szczycie rozpalano ogniska, które czyniły wzgórze ważnym punktem nawigacyjnym dla żeglarzy. Na jego zboczu ulokowane jest wczesnośredniowieczne grodzisko datowane na IX–XI w. Cóż, może innym razem. Dziś pozostaje nam objazdówka po wsi. W Smołdzinie znajduje się Muzeum Przyrodnicze Słowińskiego Parku Narodowego, które istnieje tu od 1974 roku. Na ekspozycjach ukazane są najważniejsze ekosystemy parku narodowego: plaży, wydm, lasów, morza i jezior jak również eksponaty archeologiczne jakimi posługiwała się ludność zamieszkująca Pomorze..

muzeum

czwartek, 3 września 2015

Dzień 6: Jarosławiec - Ustka - Smołdzino


Trasa: latarnia morska w Jarosławcu - Łącko - Zaleskie - Duninowo - latarnia morska w Ustce - Wytowno - Objazda - Czysta - Gardna Wielka - Smołdzino - 73 km

  Dziś już półmetek naszej rowerowej podróży. Na każdym urlopie gdy jest fajnie, czas upływa w jakimś przyspieszonym tempie. Przez to, że całe dnie mamy wypełnione jazdą to czasem zapominamy jaki jest dzień tygodnia. Lubię ten beztroski stan kiedy nic po za pięknymi widokami i zastanawianiem się jakie atrakcje przed nami, nie zaprząta mi głowy :) Wczoraj do Jarosławca dotarliśmy już o zmroku, wiec nie było szans na zwiedzanie latarni morskiej. Za to dziś jest ona punktem numer 1 na naszej trasie. Zanim jednak ją odwiedzimy, to podjeżdżamy na chwilę pod pomnik rybaka. Jest to jeden z nielicznych pomników podczas naszej wycieczki, który mi się podoba. Symbolizuje on rybackie korzenie Jarosławca. Spod pomnika mamy kilka kroków do latarni. Przed wejściem przeżywamy chwilę niepokoju. Na drzwiach wisi kartka informującą, że latarnia jest czynna dopiero od 15:00-18:00. Jak to? Jest 9:00 rano, a my musimy tutaj siedzieć do 15:00? W głowie przeliczam jak bardzo będziemy przez dzisiejszy dzień z kilometrami w plecy, kiedy zauważam uchylone drzwi do środka. Jednak ktoś jest wewnątrz..

latarnia morska

środa, 2 września 2015

Dzień 5: Mielno - Darłowo - Jarosławiec


Trasa: Mielno - Osieki - Iwięcino - Bukowo Morskie - Dąbki - latarnia w Darłowie - Jarosławiec - 69 km

 Wybrzeże to nie tylko morze, ale także piękne jeziora. Zaraz za Mielnem zatrzymujemy się nad brzegiem jednego z nich :) Jezioro Jamno jest 9 pod względem wielkości jeziorem w Polsce. Faktycznie drugi brzeg jest tak odległy, że ciężko dostrzec co się na nim dzieje. Co jest we wodzie także, bo niestety jezioro nie jest zbyt czystym zbiornikiem. Trafia do niego woda z okolicznej oczyszczalni ścieków i gorzelni, a także wody spływające z okolicznych pół..

tramwaj wodny Koszałek

wtorek, 1 września 2015

Dzień 4: Mrzeżyno - Kołobrzeg - Mielno


Trasa: Mrzeżyno - Dźwirzyno - latarnia morska w Kołobrzegu - Ustronie Morskie - latarnia morska w Gąskach - Chłopy - Mielno - 69 km

 To już czwarty dzień naszego urlopu i trzeci na rowerze :) Dzisiaj chcemy odwiedzić nie jedną a dwie latarnie morskie i mam nadzieję, że plan się uda. Pogoda dopisuje, jest słonecznie i już dość gorąco mimo wczesnej godziny, więc na pewno będzie przyjemnie się jechało. Po spakowaniu wszystkich rzeczy do sakw biorę się za przygotowywanie śniadania, a Łukasz robi przegląd naszych rowerów. Po ostatnich atrakcjach z bagażnikiem wolimy chuchać na zimne :) W trakcie gotowania nieśmiertelnych na tym wyjeździe parówek schodzi do nas syn (?) właścicielki. Okazuje się, że jest zapalonym cyklistą i prowadzi obok własną wypożyczalnię rowerów wraz z serwisem. Tym samym zostajemy poratowani kilkoma dodatkowymi śrubkami w razie "w". Dziękujemy :) Aha..w reklamówce ze skarpetkami znajdujemy pechowy klucz do domku na kempingu w Świnoujściu. Nie wiem jakim cudem się tam znalazł, ale teraz to już nie ma znaczenia. Zachowujemy go na pamiątkę. Z Mrzeżyna wyjeżdżamy drogą asfaltową z wydzielonym niezbyt fajnym poboczem. Na szczęście ruch samochodów jest bardzo niewielki, a przed jeziorem Resko Przymorskie pojawia się asfaltowa ścieżka rowerowa oddzielona od jezdni wąskim pasem zieleni. W Dźwirzynie przejeżdżamy przez most i postanawiamy zjechać na plażę..

wejście do portu

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Dzień 3: Dziwnów - Niechorze - Trzebiatów - Mrzeżyno


Trasa: Dziwnów - Dziwnówek - Łukęcin - Pobierowo - Trzęsacz - Rewal - latarnia morska w Niechorzu - Pogorzelica - Konarzewo - Trzebiatów - Trzebusz - Mrzeżyno - 69 km 

 Wszystko idzie nam dzisiaj trochę mozolnie. Szkoda opuszczać taką fajną kwaterę. Życzylibyśmy sobie, żeby każda kolejna była takim fartem jak ta :) Gdyby nie pochmurne niebo to pewnie zostalibyśmy tu jeszcze jeden dzień, żeby poleniuchować na plaży. Tymczasem pora się pakować. Podczas zakładania sakw na rower, Łukasz zauważa u siebie pękniętą śrubkę przy mocowaniu bagażnika. To pierwsza awaria na trasie i mam nadzieję, że ostatnia :) Na szczęście przed wyjazdem przygotował sobie nie tylko narzędzia, ale też zapasowe śrubki więc usterka zostaje szybko wyeliminowana. Odjeżdżając ucinamy sobie jeszcze pogawędkę z sympatyczną właścicielką i wsiadamy na rowery. Robimy małą rundkę po centrum i udajemy się w stronę portu. Ciekawe, jakie dziś atrakcje na nas czekają? :)

centrum

niedziela, 30 sierpnia 2015

Dzień 2: Świnoujście - Międzyzdroje - Dziwnów


Trasa: latarnia morska Świnoujście - Międzyzdroje - Wisełka - latarnia morska Kikut - Kołczewo - Międzywodzie - Dziwnów - 62 km

 Dziś pierwszy dzień na rowerze, początek naszej rowerowej wycieczki a już od rana czeka nas niemiła niespodzianka. Nie możemy znaleźć klucza do domku. Rzucony wczorajszego wieczoru na stół, przez noc rozpływa się w powietrzu. Przerzucamy wszystko do góry nogami po kilka razy, nawet zaglądamy w kwiatki na rabacie przed wejściem i przeglądamy trawnik wokół. Niestety bez rezultatu. Spakowani jedziemy do recepcji, gdzie jak się okazuje nie mają zapasowych kluczy do domków. Jasne! Mało tego w związku z tym musimy zapłacić za zgubę 50 zł! Wściekli przerzucamy jeszcze raz rzeczy w sakwach przed recepcją z nadzieją, że klucz się gdzieś tutaj schował. Ostatecznie pozostaje nam zapłacić. Z moich uwag na temat brudu w domku, Pani w recepcji totalnie nic sobie nie robi..no cóż. W minorowych nastrojach opuszczamy kemping i jedziemy w stronę granicy polsko-niemieckiej. Co za początek urlopu..

granica

sobota, 29 sierpnia 2015

Dzień 1: Świnoujście

Trasa: spacer po Świnoujściu 

 Pierwszy dzień nad morzem wita nas piękną, słoneczną pogodą :) Po kilkunastogodzinnej jeździe samochodem w końcu dojeżdżamy do Świnoujścia. Mimo zmęczenia całonocną podróżą marzymy o tym, żeby jak najszybciej znaleźć się na plaży, jednak w pierwszej kolejności udajemy się do informacji turystycznej w poszukiwaniu noclegu. Dwie pracujące tam Panie miło informują nas, że nawet po sezonie nie mamy szans na jednodniowy nocleg na kwaterach prywatnych, bo to się wynajmującym nie opłaca po czym proponują nam zakwaterowanie w jakiś drogich pensjonatach. Dobrze, że przed wyjazdem przeczytałam w internecie w relacjach innych rowerzystów, że jest to nie prawda :) Grzecznie więc dziękujemy, bierzemy parę darmowych rowerowych przewodników po mieście, jakieś mapy, informator z noclegami i wychodzimy. Okazuje się, że foldery zawierają same oferty noclegowe w hotelach, pensjonatach i na kempingach. Trochę jesteśmy zmartwieni takim obrotem sprawy, ale skoro dziś jest nas czwórka to postanawiamy wynająć domek. Spieszymy się, chcielibyśmy szybko się rozpakować i ten chyba właśnie pośpiech przyczynia się do naszej zguby ;) Dzwonimy pod numer telefonu kempingu Relaks, który znajduje się blisko morza. Zostajemy poinformowani, że mają ostatni wolny domek w cenie 200zł za dobę. Na zdjęciach wygląda to całkiem nieźle. Na miejscu już nie koniecznie, kompletnie nie wart tej ceny. Czas się tutaj zatrzymał dobre 20 lat temu, w domku brudno. Jesteśmy wkurzeni, ale po męczącej podróży nie mamy chęci ani czasu na szukanie czegoś innego. Jedną noc jakoś przebolejemy, ale szukającym noclegu w Świnoujściu nie polecam tego miejsca..

piwo

czwartek, 27 sierpnia 2015

Polskie wybrzeże na rowerze: wstęp i przygotowania


Trasa: Świnoujście - Międzyzdroje - Dziwnów - Niechorze - Trzebiatów - Mrzeżyno - Kołobrzeg - Mielno - Darłowo - Jarosławiec - Ustka - Smołdzino - Kluki - Łeba - Jastrzębia Góra - Władysławowo - Hel - Gdynia - Sopot - Gdańsk - Gdynia - 633 km  

 Udało mi się zrealizować jedno z moich marzeń rowerowych :) Przejechałam prawie całe polskie wybrzeże na rowerze. Sukces choć nie pełny. Nie udało nam się odwiedzić ostatniej latarni morskiej, bo deszczowa pogoda i PKP trochę pokrzyżowały nam plany. Mimo nie zawsze sprzyjającej aury była to niesamowita przygoda, którą polecam wszystkim osobom lubiącym wycieczki rowerowe. To wspaniała okazja na obcowanie z pięknem otaczającej nas przyrody i sposób na docenienie walorów krajobrazowych naszego kraju :) Trasa naszej wycieczki nie przebiegała w pełni międzynarodowym szlakiem rowerowym R-10 i była przez nas dodatkowo modyfikowana w trakcie, w zależności od pogody i naszych upodobań. Nie ustalaliśmy też przed wyjazdem ile musimy dziennie przejechać kilometrów, bo nie chcieliśmy narzucać sobie z góry dystansu który musimy osiągnąć za wszelką cenę. Od początku planowania wyprawy założyliśmy, że nie będziemy rezerwować żadnych noclegów z wyprzedzeniem i dobrze, bo ze znalezieniem kwatery nie było najmniejszych problemów, a będąc już na miejscu nigdy nie szukaliśmy jej dłużej niż 10 min. Po za tym jeśli gdzieś nam się spodobało to mogliśmy zostać tam trochę dłużej bez obawy, że nie zdążymy dojechać na zarezerwowany wcześniej nocleg. Chcieliśmy mieć po prostu pełną swobodę :) W trakcie naszej wycieczki spotkaliśmy mnóstwo fajnych osób. Głównie rowerzystów, którzy tak jak my przemierzali polskie wybrzeże w tym - ku naszemu zaskoczeniu - sporą ilość obcokrajowców. Często byliśmy zaczepiani przez ludzi zaciekawionych tym skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy. Usłyszeliśmy setki miłych i motywujących komentarzy, co jeszcze dodatkowo dawało nam rowerowego powera :) Wiem, że wybrzeże można przejechać rowerem w mniej niż tydzień, ale dla mnie taka jazda traci swój urok. Nasza wyprawa trwała praktycznie dwa tygodnie ale gdybym mogła, to chętnie rozplanowałabym ją na cały miesiąc. Moglibyśmy wtedy zobaczyć wszystkie atrakcje które musieliśmy pominąć, poświęcić parę dni na leżenie plackiem na plaży i dokładniej zapoznać się z miejscami, na których zwiedzanie mieliśmy zbyt mało czasu..

  Aaaaa..i  nie łudźcie się, że nad morzem jest płasko :) 
Niestety były podjazdy, które dały nam się nieźle we znaki..

Kross Trans Alp

niedziela, 2 sierpnia 2015

Lager Mielec


Trasa: Mielec - Szydłowiec - Ostrowy Tuszowskie - Szydłowiec - Mielec -  45 km

 Rowerowa ścieżka o charakterze edukacyjno-przyrodniczo-historycznym rozpoczyna się na ulicy Partyzantów przy Nadleśnictwie Mielec i kończy przy szkole w Mościskach. Jest oznaczona kolorem , czasem z dodatkowo namalowanym białym rowerem. My rozpoczęliśmy ją od drogi asfaltowej biegnącej przy Stawach Cyranowskich i na zakręcie przed stawami "Nowaka" odbiliśmy w prawo. W tym miejscu, za szlabanem stoi tablica informacyjna z mapą i zaznaczonym na niej przebiegiem całej trasy, oraz drewniana ławka i stół gdzie można odpocząć..

ścieżka rowerowa

sobota, 1 sierpnia 2015

..Rytwiany i Pustelnia Złotego Lasu..


 Trasa: Mielec - Gawłuszowice - Połaniec - Szczeka - Rytwiany - Grobla - Wilkowa - Połaniec - Gawłuszowice - Mielec - 91 km 

  Na tą piękną, słoneczną sobotę zaplanowałam sobie wycieczkę rowerową do wsi Rytwiany która znajduje się po drugiej stronie Wisły. Chcę zobaczyć Pustelnię Złotego Lasu i zwiedzić tamtejszą okolicę. Z samego rana, póki jest jeszcze znośna temperatura, a upał nie daje się we znaki wyruszamy w kierunku nowego mostu, łączącego województwo podkarpackie ze świętokrzyskim. W Połańcu zatrzymujemy się w mojej ulubionej kawiarni "Mięta Caffee" w rynku. Odkryłam ją razem z Anią na wiosennej wycieczce rowerowej, kiedy dopadł nas głód. Serwują tutaj bardzo dobrą kawę, pyszne sałatki i szarlotkę. Dziś dla odmiany zamawiam grzanki z fetą i szpinakiem. Są bardzo smaczne i tak duże, że nie daję rady zjeść wszystkiego do końca :) Obok kawiarni w tym samym budynku, mieści się również informacja turystyczna. Warto tam zajrzeć i zapoznać się z tym co oferuje region i całe województwo świętokrzyskie. W Połańcu warto wybrać się na spacer ścieżką na Winną Górę, która jest doskonałym punktem widokowym na Wisłę i okolice. Więcej informacji znajdziecie w tym wpisie.. Połaniec..miasto kapci ;) Po sycącym posiłku ruszamy w stronę ulicy 11 listopada przez którą przebiega  szlak turystyczny zielony  szlak z Chańczy do Pielaszowa. Po przejechaniu kolorowej kładki na rzece Wschodnia cały czas podążamy za znakami. Po wyjechaniu z miasta, zaczynają się moje ulubione bezdroża :) 

poniedziałek, 20 lipca 2015

..w sercu Szczawnicy


  Szczawnica ma tak bogatą historię, że mogłabym rozpisać się tutaj bez końca a przecież nie o to chodzi, żeby zanudzać Was setkami dat i mało istotnych informacji, które po opuszczeniu tego bloga ulecą gdzieś z głowy. Dlatego postaram się jak najbardziej konkretnie i krótko przytoczyć historię tego uroczego miasteczka do którego zawsze bardzo chętnie wracam. Dotychczas bywając w Pieninach większość czasu przeznaczaliśmy na zdobywanie szczytów, wędrówkę wąwozami czy rowerowe wycieczki po okolicy zupełnie pomijając centrum Szczawnicy. Dlatego tym razem, troszkę przymuszeni przez panujący upał, a także ciekawi historii tego pięknego uzdrowiska zabierzemy Was na spacer po mieście..

Willa Sylwia

niedziela, 19 lipca 2015

..do Sromowiec Niżnych


Trasa: Szlachtowa - Szczawnica - Czerwony Klasztor na Słowacji - Sromowce Niżne - Czerwony Klasztor na Słowacji - Szczawnica - Szlachtowa - 37 km 

 Za każdym razem będąc w Szczawnicy odkrywam w niej coś nowego. Póki co pakietu atrakcji podobno jeszcze nie wyczerpałam, co bardzo mnie cieszy. Tym razem, tak jak rok temu również zabraliśmy ze sobą rowery. Odkąd zaopatrzyłam się w bagażnik samochodowy na dwa kółka, to będą nam one towarzyszyć podczas większości wyjazdów :) W pierwszy dzień naszego pobytu wybraliśmy się kolejny raz w trasę traktem pieszo-rowerowym nad Dunajcem do Czerwonego Klasztoru na Słowacji. Nie muszę dodawać, że każdy powinien ją zaliczyć bo jest naprawdę malownicza. Polecam przejechanie jej rowerem i to nie ze względu na to że jest to mój ulubiony środek transportu, ale piesza wycieczka zajmie kilka godzin. Zaoszczędzony dzięki dwóm kółkom czas można wtedy przeznaczyć na inne atrakcje. Wystartowaliśmy z Szlachtowej, gdzie mieliśmy nocleg. Jadąc w stronę Szczawnicy mogłam w końcu przyjrzeć się lepiej tutejszej okolicy. Zza szyby samochodu to nie to samo. Zazwyczaj wiele rzeczy nas wtedy omija..
 
Grajcarek

sobota, 4 lipca 2015

Stawy w Woli Chorzelowskiej

Trasa:  Mielec - Mościska - Wola Chorzelowska - Trześń - lotnisko - Mielec - 29 km

 Takie ładne popołudnie nie mogło się zmarnować. Razem z Magdą postanowiłyśmy wybrać się na rowery. Kierunek: Stawy w Woli Chorzelowskiej. Jadąc w stronę Szydłowca przejeżdżałyśmy przez Strefę w chmurze duszącego dymu z Kronospanu. Dziś wystarczyło zatkać usta i nos bluzką, żeby jakoś przejechać. Czasem bywa gorzej, bo unoszące się w tym "powietrzu" opiłki drewna potrafią podczas jazdy wpadać do oczu, co jest naprawdę nieprzyjemne. W Mościskach zauważyłyśmy nowe domy i zastanawiałyśmy się co kieruje ludźmi, którzy je tam budują. Co to za życie jeśli nie można normalnie otworzyć okna, bo rzadko jest czym oddychać? Pod kaplicą na skrzyżowaniu skręciłyśmy w stronę Trześni i po kilku metrach w prawo w drogę do Woli Chorzelowskiej, która akurat była zamknięta dla ruchu samochodów. Kiedyś można nią było bez problemu dojechać nad stawy. Dziś musiałyśmy targać rowery przez rowy, żeby dostać się na drugą stronę nowej obwodnicy, która teraz tą drogę przecina. Magda się śmiała, że to jej zemsta za te wszystkie wycieczki po błotach na które ją zabieram :) Nad stawami spokój, tylko kilku wędkarzy..

staw

środa, 3 czerwca 2015

Po złoto na Górę

Trasa: Mielec - Szydłowiec - Toporów - Ostrowy Tuszowskie - Toporów - Szydłowiec - Mielec -  51 km

Od samego rana Ania próbuje ze mnie wyciągnąć jakieś informacje co do tego, gdzie ją dzisiaj zabieram. Zawsze przed wyjazdem pokazuję na mapie że jedziemy "tu", ale tym razem chcę się z nią podroczyć :) Jakiś czas temu byłam wspólnie ze znajomymi w Ostrowach Tuszowskich na takiej fajnej górce z widokiem na Puszczę Sandomierską. Górka jak górka, szybko o niej zapomniałam. I tak kilka dni temu natrafiłam w internecie na informację, że we wsi utworzono ścieżkę przyrodniczo-dydaktyczną w lesie z punktem widokowym na tym właśnie wzniesieniu o nazwie Złota Góra. Pomyślałam, że to będzie dobry pomysł na dzisiejszą wycieczkę..

trasa Czerwone Wierchy

sobota, 30 maja 2015

..do dworu w Maliniu..

Trasa: Mielec - Złotniki - Chrząstów - Kliszów - Borki Nizińskie - Jaślany - Pluty - Grochowe - Malinie - Chorzelów - Złotniki - Mielec - 53 km

Dziś znalazłyśmy kolejne bezdroża idealne na rowerowy wypad za miasto. Jak zawsze staramy się uciekać od głównych dróg i ruchu samochodów. Wyszukujemy drogi biegnące przez łąki i pola z dala od zabudowań, tak do końca nie wiedząc jaka trasa nas czeka. Wodząc palcem po mapie, zachciało nam się odwiedzić dwór w Maliniu, ale trochę okrężną drogą. Wystartowałyśmy z Niskiego Borku, gdzie na końcu osiedla biegnie polna droga do Złotnik. Pamiętam jak kilka lat temu nią jechałam. Wtedy była w lepszym stanie. Teraz rozjeżdżona przez traktory, pełna kałuż i błota po ostatnich ulewach nie zapowiadała się ciekawie :)

droga do Złotnik

poniedziałek, 25 maja 2015

Schron kolejowy w Strzyżowie

Tunel schronowy w Strzyżowie podobnie jak Schron kolejowy Stępina - Cieszyna  był częścią kwatery głównej Hitlera "Anlage Süd" i również został wybudowany podczas II wojny światowej. W skład zespołu w Strzyżowie wchodził tunel schronowy dla pociągu sztabowego, 1-torowa bocznica kolejowa, tunel instalacyjny, schrony techniczne, drewniany peron i grobla. Do dzisiaj zachował się tylko schron kolejowy wraz ze schronami zaplecza technologicznego i tunel instalacyjny.

Tunel schronowy w Strzyżowie

czwartek, 21 maja 2015

..przez łąki i pola

Trasa: Mielec - Wola Mielecka - Trzciana - Wymysłów - las w Piątkowcu - Grzybów - Rydzów - Podleszany - Mielec - 31 km

Ostatnio szukałam na mapie Mielca i okolic, jakiś szutrowych dróg w niedalekiej odległości od miasta. Miałyśmy ochotę na jakąś wycieczkę przez łąki i pola, z dala od smrodu i hałasu samochodów. Znalazłam taką odpowiadającą nam drogę, 5km od centrum. I tak jadąc Wolą Mielecką, przed znakiem "Rzędzianowice" skręciłyśmy w asfaltową drogę w lewo. Po kilkunastu metrach, minięciu zabudowań zmienia się ona w szutrową i prowadzi do Trzciany. Trochę dziurawa, ale mimo wszystko ma swój urok.. 

szutrowa droga

niedziela, 17 maja 2015

X Noc Muzeów w Rzeszowie

Tegoroczną Noc Muzeów tak jak zeszłoroczną spędziliśmy w Rzeszowie. Odwiedziliśmy te miejsca których nie zdążyliśmy zobaczyć ostatnim razem. Z jednym wyjątkiem, a właściwie dwoma. Nie mogłam sobie odpuścić Muzeum Techniki i Militariów, bo rok temu nie obejrzeliśmy wszystkich ekspozycji. W południe rozpoczął się tutaj piknik rodzinny, więc był to pierwszy punkt naszej wycieczki. Przygotowano sporo atrakcji. Każdy mógł spróbować swoich sił w zawodach strzeleckich z broni pneumatycznej i powalczyć o puchar Prezesa Fundacji Muzeum Techniki i Militariów..

Muzeum Techniki i Militariów

poniedziałek, 4 maja 2015

Dwór w Zasowie..

Trasa: Mielec - Podleszany - Książnice - Przecław - Podole - Korzeniów - Nagoszyn - Dąbrówka Wisłocka - Zasów - Mokre - Nagoszyn - Korzeniów - Podole - Przecław - Książnice - Podleszany - Mielec - 70km

Dziś kolejna babska wycieczka, tym razem rowerowa. Za cel obrałam sobie Zasów za Przecławiem, w którym można obejrzeć ruiny dworu. Po przejechaniu przez kładkę nad Wisłoką, skierowałam się w stronę Podleszan. Za Książnicami mogłam w pełnej krasie podziwiać wiosnę. Łany rzepaku momentami ciągnęły się od drogi, aż po horyzont. Rewelacyjnie się jechało w pełnym słońcu i przyśpiewkach ptaków..

Książnice,podkarpacie,Mielec, łąki i pola

środa, 29 kwietnia 2015

..kozy nad Wisłoką

Trasa: Mielec - 15 km

Uwielbiam wiosnę! Nie ma nic piękniejszego niż kwitnące drzewa i kwiaty, zapach bzu czy świeżo skoszonej trawy i ziemi rozgrzanej słońcem. Tak i to mówię ja! Sezonowa alergiczka :) Kręciłam się dzisiaj trochę na rowerze, głównie po mieście. W końcu będąc na osiedlu Borek wjechałam między ogródki działkowe i przed szkołą podstawową w Złotnikach skręciłam w asfaltową drogę prowadzącą na wał nad Wisłoką..

Mielec,Wisłoka,łąki,kozy

wtorek, 21 kwietnia 2015

Ścieżka edukacyjna Maziarnia-Zalesie

 Babskie wypady za miasto to jest to co lubimy najbardziej :) Miałyśmy dzisiaj zapędy na rezerwat Imielty Ług, ale za późno ruszyłyśmy się z domu. Musiałybyśmy przejechać 100km w jedną stronę i spacerować w biegu żeby zdążyć przed zmrokiem, a my nie lubimy się spieszyć. Zadowoliłyśmy się bliższą okolicą, a dokładnie ścieżką edukacyjną Maziarnia-Zalesie, która znajduje się w gminie Bojanów. Z orientacją w terenie u kobiet bywa różnie, a u dwóch to już w ogóle :) Oczywiście straciłyśmy jakieś 30 min na poszukiwanie drogi dojazdowej do tej ścieżki. W końcu podjechałam do nadleśnictwa gdzie okazało się, że jesteśmy prawie na miejscu. Pan leśniczy poinstruował nas jak mamy dalej jechać. Dodać mogę tylko tyle, że dojazd nie jest oznakowany. Ścieżka rozpoczyna się w miejscowości Stany, a dokładnie na Załężu. Trzeba przejechać przez tory kolejowe i kierować się cały czas prosto, aż asfaltowa droga zmieni się w gruntową. Po minięciu ostatnich zabudowań dojedziemy w końcu do parkingu. Na miejscu nie zastałyśmy ani żywego ducha..

ścieżka edukacyjna,Maziarnia,Zalesie,Stany,gmina Bojanów,Puszcza Sandomierska,lasy

niedziela, 12 kwietnia 2015

..do młyna


Trasa:  Mielec - Stawy Cyranowskie - Mościska -  Stawy Chorzelowskie - Chyki-Dębiaki - Trześń - Mościska - Mielec - 35 km

 Na szczęście dzisiaj nie było problemu ze znalezieniem chętnych na jakąś małą wycieczkę rowerową. Wymyśliliśmy sobie, że pojedziemy prosto przed siebie w stronę Szydłowca, a dopiero później będziemy się zastanawiać co dalej. Po minięciu Stawów Cyranowskich, przejechaliśmy przez Mościska i wyjechaliśmy na drogę do Szydłowca. Kilkaset metrów dalej po lewej stronie jest leśny parking, a naprzeciwko staw nad którym postanowiliśmy poleniuchować. Ludzi było dość sporo, ale głównie wędkarze. Dobry piknik nie jest zły :)

stawy,lasy,rowerem,Mielec,puszcza sandomierska

niedziela, 5 kwietnia 2015

Ruiny pałacu Karskich we Włostowie

  Ruiny pałacu Karskich we Włostowie zrobiły na mnie duże wrażenie. Jeszcze większe później, kiedy drążąc temat natrafiłam w internecie na zdjęcia sprzed 1935r. Nie mam w zwyczaju zamieszczać w swoich wpisach fotografii dokumentujących pierwotny wygląd miejsc opuszczonych i popadających w ruinę które odwiedziłam, ale tym razem zrobiłam wyjątek.

Trzydzieści pomieszczeń w tym sala balowa z wyjściem na rozległy taras, trzy salony, biblioteka, sala bilardowa, pokoje dla gości, bawialnie dla dzieci, pokoje opiekunek, sypialnie, jadalnia, biuro, światło elektryczne, kanalizacja, wodociąg z ciepłą i zimną wodą, centralne ogrzewanie oraz linia telefoniczna i kolejka wąskotorowa, które łączyły wszystkie folwarki. Tak wyglądały lata świetności tej najlepiej rozwiniętej rezydencji ziemiańskiej w przedwojennej Polsce. Dziś wjazdu na teren tego, co po niej pozostało strzegą dwa kamienne lwy..

Pałac Karskich, Włostów, pałac, ruiny

poniedziałek, 9 marca 2015

Połaniec...miasto kapci

 Trasa: Mielec - Złotniki - Chrząstów - Gawłuszowice - Wola Zdakowska - Łęg - Połaniec - 34 km

Dlaczego kapci? O tym w dalszej części wpisu. Piękny, słoneczny dzień postanowiłam spożytkować na rowerze. To moja pierwsza wycieczka w tym roku. Towarzyszyła mi Ania, której moje trasy chyba się podobają, bo kolejny raz mi nie odmówiła. Zazwyczaj kiedy jeździmy we dwie jest dosyć wesoło i spotykają nas różne przygody. Tym razem również nie mogło być inaczej :) Naszym głównym celem był Połaniec. Niewielkie miasto w województwie świętokrzyskim. Odkąd oddano do użytku nowy most łączący świętokrzyskie z podkarpaciem, wszelkie wyprawy na tamtą stronę przebiegają o wiele szybciej i sprawniej niż wtedy, kiedy kursował tylko prom na Wiśle w Glinach Małych. Po drodze zahaczyłyśmy jeszcze o kościół w Gawłuszowicach, a później opuszczony dwór w Woli Zdakowskiej. Przy dworze postanowiłyśmy urozmaicić sobie trasę i wjechać na wał, a następnie wałem dotrzeć do mostu na Wisłoce w Gawłuszowicach. Niestety najpierw przed samym wjazdem pogonił nas jakiś mocno wkurzony burek, który wyleciał z niezamkniętego podwórka a później okazało się, że na wale jest jedno wielkie błoto i musiałyśmy zawrócić do głównej drogi. W okolicy wsi Ostrówek trafiłyśmy na opuszczone domostwo. Nie mogłam sobie odmówić..

opuszczony dom, świętokrzyskie, rowerem

poniedziałek, 16 lutego 2015

Szydłów

  Pierwsze wzmianki na temat Szydłowa pochodzą z 1191 r. Według legendy nazwa miejscowości wywodzi się od pewnego zbója, który zwał się Szydło. Razem ze swoją bandą napadał on na przejeżdżające tędy karawany kupców, a zrabowane kosztowności ukrywał w miejscowych jaskiniach. Pewnego dnia napadł też na orszak królewski. Król przerażony sytuacją klęknął na pobliskim wzgórzu i zaczął się modlić. Prosił Boga, że gdy ten mu da zwycięstwo, to w tym miejscu gdzie klęczy wybuduje kościół. Zwyciężył, a schwytany Szydło wskazał jaskinie z ukrytymi skarbami. Za wszystkie zrabowane przez niego kosztowności władca kazał wybudować kościół i założyć osadę, którą nazwano Szydłowem.

Szydłów, zamek, mury obronne, świętokrzyskie

środa, 7 stycznia 2015

..spacer nad Wisłą

 Dzisiejsza słoneczna pogoda i niewielki mróz zachęciły nas do wycieczki nad ciepły kanał Elektrowni Połaniec. Postanowiliśmy pospacerować wzdłuż brzegu Wisły w poszukiwaniu ciekawych zakątków do fotografowania. Nie ukrywam, że największą radość sprawiły mi trzy rzeczy.. opuszczony pchacz(?) Łoś i dwie stare zardzewiałe koparki :)