Spoglądając na mapę, ciężko zdecydować się co wybrać. Słowacki Raj to ponad 300 km wyznaczonych szlaków, ale planując wędrówkę należy wziąć pod uwagę to, że większość z nich jest jednokierunkowa. Do Słowackiego Raju najlepiej dostać się samochodem. Z Bukowiny Tatrzańskiej przez Poprad, to niespełna 1,5 h drogi. Na bazę wypadową wybieramy sobie miejscowość Hrabušice. Stąd mamy tylko 1,5 km do ośrodka turystycznego Podlesok, gdzie krzyżują się interesujące nas szlaki:




Pierwszą wizytę w Słowackim Raju rozpoczynamy od wejścia do najczęściej odwiedzanego i najbardziej znanego miejsca. Suchá Belá to 3,5 km skalny wąwóz, dnem którego wyznaczony jest szlak jednokierunkowy. Według mapy przejście powinno nam zająć około 5 godzin wraz z zejściem


Na początku jest trochę monotonnie. Idziemy korytem potoku, omijając powalone drzewa..
Chwilę później zaczynają się drewniane mostki i drabinki. Początkowo czuję się trochę niepewnie, idąc po mokrych i śliskich stopniach. Do tego cały czas trzeba patrzeć pod nogi, żeby nie wpaść w dziury pomiędzy nimi. Płaskie pomosty nie mają żadnych zabezpieczeń, nie ma także czego się złapać w razie utraty równowagi. Dlatego odpowiednie buty, to tutaj podstawa..
Na niektórych odcinkach drewniane mostki łączą się z metalowymi, co znacznie ułatwia i przyspiesza wędrówkę..
Ale zdarzają się również miejsca gdzie trzeba przeskakiwać po mokrych belkach i śliskich kamieniach, które tarasują koryto potoku..
Za każdym zakrętem z lekkim podekscytowaniem wypatruję pierwszych drabinek. I oto są. Chyba najbardziej wyczekiwane przez mnie Misové vodopády. Nazwa pochodzi od kotłów eworsyjnych wyżłobionych przez wodę i potocznie nazywanych misami. Miejsce to naprawdę robi duże wrażenie. System kaskad ma 29,5 metra wysokości, a my za chwilę będziemy na jego szczycie :)
Po pokonaniu drugiej drabiny, stojąc już bezpiecznie na ażurowym pomoście spoglądam w dół. Wspinaczka tutaj dostarczyła mi sporej dawki adrenaliny, a przecież to dopiero początek. Przed nami trzecia drabina, mam wrażenie że najdłuższa tutaj. Zdecydowanie nie polecam Suchej Beli osobom z lękiem wysokości. Ja po prostu staram się nie patrzeć w dół i wtedy wchodzenie na górę idzie mi bardzo sprawnie. Jedyne co mi przeszkadza to drętwiejące od zimnej, stalowej drabiny palce..
Dalej idziemy między skalnymi ścianami, tuż nad kaskadami potoku. O wizycie w tym miejscu marzyłam od dawna, ale jakoś ciężko było się zorganizować. Jak widać naprawdę warto tu przyjechać :)
Z ciekawością wchodzimy w skalną dziurę. Przypomniała mi się tutaj wycieczka do Parku Narodowego Gór Stołowych. Urozmaicenia na szlaku podobne :)
Przeciskamy się na drugą stronę szczeliny i naszym oczom ukazuje się Okienkový vodopád. Mniejszy od poprzednika bo o wysokości 12,5 metrów, ale równie malowniczy..
Swoją nazwę wziął od skalnego okienka przez które trzeba przejść, po wejściu na szczyt stalowej drabiny..
Jeszcze spoglądam przez okienko na dół, na miejsce skąd przyszliśmy..
Docieramy do kolejnego pięknego miejsca. Korytový vodopád o wysokości 10 metrów, mimo że mniejszy od dwóch pozostałych to dla mnie chyba najładniejszy. Na jego szczyt prowadzą metalowe "stupaczki" i krótka drabinka. Z góry świetnie widać opisywany już wcześniej kocioł eworsyjny wyżłobiony przez wodę :)
Latem, kiedy korony drzew szczelnie okrywają liście, dużo osób odwiedzających Suchą Belę nie zauważa, że w głębi lasu skrywa się Bočný vodopád..
Dziennie w sezonie wąwóz Suchá Belá przechodzi średnio 1000 osób. Tym bardziej się cieszę, że na tą wycieczkę wybraliśmy się właśnie pod koniec października. Momentami jesteśmy zupełnie sami, co pozwala nam w pełni cieszyć się otaczającą nas przyrodą. Ciszę zakłóca tylko szum potoku..
To już ostatnie ułatwienia na szlaku, bo powoli zbliżamy się do końca wąwozu..
O poważny wypadek tutaj naprawdę nie trudno, więc ważne jest żeby w trakcie wędrówki nie zabrakło Wam zdrowego rozsądku i ostrożności. Jak widać nie potrzeba specjalnych przygotowań i umiejętności, żeby bezpiecznie przejść Suchą Belę, za to wrażenia będą na pewno niezapomniane :)
Koniec drabinek i pomostów, a ja czuję lekki niedosyt :)
Wychodzimy do skąpanej w jesiennych barwach doliny, gdzie potok Suchá Belá wydaje się powoli niknąć. Około 90% powierzchni Słowackiego Raju porastają lasy jodłowo-bukowe, które są schronieniem dla różnych gatunków zwierząt m.in takich jak kozica, orzeł przedni, sokół wędrowny czy salamandra plamista. Ciekawe czy latem jest tu równie pięknie jak jesienią? :)
Po kilku minutach docieramy do polany z miejscem na odpoczynek, ale my się nie zatrzymujemy :) Mimo podjadania przez całą drogę, marzymy o jakimś porządnym posiłku. Stąd


Wow...
OdpowiedzUsuńPolecam. Wrażenia niezapomniane :)
UsuńTrasa raczej nie dla mnie, bo mam lęk wysokości, ale ciekawa, a kolory jesieni dodają jej malowniczości...
OdpowiedzUsuńNo niestety, nie mogę polecić tej wycieczki osobom które mają lęk wysokości. Szkoda, bo miejsce naprawdę piękne i nieprzeciętne :)
UsuńJuż od samych zdjęć mam ciarki na plecach! To musiała być świetna adrenalina. Fajnie, że uniknęliście tłumów, bo to potrafi zepsuć niejedno piękne miejsce, a Wy mogliście poczuć atmosferę w pełni i bez pośpiechu, że blokujecie kolejkę. Dzięki za wciągającą fotorelację. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW sezonie przy drabinkach są kolejki, a ja nie lubię pośpiechu na takich wycieczkach. Szczególnie podczas robienia zdjęć ;)
UsuńSuper. Kupuję wszystko. Tylko dlaczego ja mam tak daleko :( Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo faktycznie, z Warmii to nie lada wyprawa :)
UsuńTam akurat nie byłam, ale mam ze Słowacji fantastyczne wspomnienia. Piękny i niedoceniany kraj.
OdpowiedzUsuń