Trasa: Mrzeżyno - Dźwirzyno - latarnia morska w Kołobrzegu - Ustronie Morskie - latarnia morska w Gąskach - Chłopy - Mielno - 69 km
Fajne jest to, że co miejscowość to piasek jest inny. Ten w Dźwirzynie jest bardzo drobny i prawie biały. Do tego na plaży jest prawie pusto. Początek września to idealny czas na odpoczynek nad morzem, o ile jest ładna pogoda :)
Przy wjeździe do miasta zatrzymujemy się na moście, żeby pooglądać przepływające statki..
Bardzo mnie ciekawią dwa stare spichlerze po drugiej stronie portu, ale najpierw jedziemy do najważniejszego dla nas obiektu w Kołobrzegu - latarni morskiej :) Jest po sezonie i godziny otwarcia podane w internecie nie zawsze pokrywają się z tymi w rzeczywistości więc chcemy zaliczyć latarnię jako pierwszą, a później pojeździmy po mieście..
Przy ujściu Parsęty do morza stoi kilka statków oferujących rejsy wycieczkowe w tym okręt torpedowy..
Kapitan bardzo nas namawia na rejs, proponuje nawet zniżkę i możliwość zabrania rowerów na pokład :) Niestety nie dajemy się namówić..
Latarnię zamykają dopiero o 17..
..więc mamy jeszcze czas. Jedziemy na falochron wschodni na który wstęp kosztuje 1 zł..
..i robimy sobie kilkuminutowy postój. Wygrzewam się przez chwilę na betonowym murku po czym wracamy zwiedzać latarnię..
Pierwsze światło nawigacyjne pojawiło się w Kołobrzegu w 1666 roku. Ulokowane było na wieżyczce budynku zarządu portu i zapalano je tylko podczas wpływania statków do portu. Dopiero 200 lat później światło latarni zapalono na stałe. Emitowała je lampa z soczewką Fresnela zasilana olejem rzepakowym. W 1899 roku wybudowano nowy budynek w technice muru pruskiego, z wysoką na 25 m wieżą wykorzystywaną jako latarnia morska. Rok 1909 przyniósł kolejne zmiany, zasilanie lampy zmieniono na gazowe. Podczas II wojny światowej w wyniku działań wojennych latarnia została zniszczona przez niemieckich saperów. Zaraz po wojnie przystąpiono do jej odbudowy, ale w nieco innym miejscu. Jako podstawę wykorzystano konstrukcję dawnego fortu znajdującego się obok dawnej latarni i tak oto powstała ona :)
W podziemiach latarni znajduje się Muzeum Minerałów. Kilkaset sztuk zostało przywiezionych z całego świata i zaprezentowanych w szklanych witrynach. Idąc po schodach na górę z pewnością trafimy też na pomieszczenie w którym zgromadzono dość pokaźną ilość muszli..
Ostanie metry na taras widokowy pokonujemy po krętych schodach..
..i po chwili dostajemy w nagrodę panoramę miasta i piękny widok na Bałtyk :)
Teraz możemy sobie zrobić spokojną objazdówkę po mieście. Wsiadamy na rowery i jedziemy wzdłuż plaży. Trafiamy na pomnik z 1963 roku upamiętniający zaślubiny Polski z morzem, które miały miejsce 18 marca 1945 roku..
Następnie zapuszczamy się w głąb miasta w stronę jego najstarszej części. Kołobrzeg jest uzdrowiskiem w którym leczy się głównie choroby górnych dróg oddechowych, stawów i krążenia. Jest to też regionalny ośrodek kulturalny..
Całkiem przyjemne miasto, jest w nim dużo parków i zieleni..
Pomnik Tysiąclecia znajduje się przed gotycką kolegiatą pw. Najświętszej Marii Panny..
..która zachwyca swoim ogromem 5 nawowej bryły jak i dziełami sztuki zdobiącymi jej wnętrze. Jednym z najstarszych i najcenniejszych zabytków kościoła jest odlany z brązu siedmioramienny świecznik z 1327 r. We wnętrzu mieści się jeszcze wiele wartych zobaczenia obrazów i rzeźb. Kolegiata była wznoszona od 2 połowy XIII wieku, po czym stopniowo była rozbudowywana i upiększana. Od 1972 roku pełni ona funkcję konkatedry, a od 1986 roku bazyliki mniejszej..
W bliskiej odległości od kolegiaty znajduje się zespół budynków dawnego ewangelickiego klasztoru Diakonis. Według źródeł kościół w tym miejscu pobudowano pod koniec XIII wieku. Od połowy XV wieku przy świątyni mieścił się klasztor benedyktynek, aż do 1630 roku kiedy to pożar strawił oba budynki. Obecna bryła pochodzi z 1832 roku. Pozostałe budynki powstały końcem XIX wieku i mieścił się w nich klasztor protestancki dla panien. Od 1945 roku kościół funkcjonuje jako świątynia rzymskokatolicka pw. Niepokalanego Poczęcia NMP..
Jesteśmy przy Batardeau, jednym z najważniejszych obiektów nowożytnej twierdzy Kołobrzeg. W tym miejscu był jedyny most na Parsęcie, przy którym na przełomie XVII/XVIII wieku zbudowano stawidła. Służyły one do spiętrzania wody w rzece. W przypadku zagrożenia opuszczano je powodując zalanie okolicznych łąk i zamienienie ich w trudne do przebycia rozlewiska. Sprytne :)
Po drugiej stronie ulicy znajduje się najstarsza kamienica w mieście. Zbudowana w XV wieku przez rodzinę kupiecką została gruntownie przebudowana około 1540 roku. Głównym jej akcentem była przejezdna sień z dźwigiem do wciągania towarów na piętro i strych. W 1933 roku ze względu na duże walory zabytkowe została wykupiona przez miasto. W latach 1957-63 została odbudowana po zniszczeniach wojennych i stała się siedzibą Muzeum Oręża Polskiego. Kawałek dalej dojeżdżamy do Baszty Lontowej z XV wieku. Jest to jedyny zachowany w całości do dziś obiekt średniowiecznych, gotyckich murów obronnych miasta..
Kołobrzeg posiada piękny, neogotycki ratusz wzniesiony w latach 1829-1832. Mi bardziej przypomina zamek :) Stoi on w miejscu dawnego ratusza zburzonego w 1807 roku. Obecnie jest siedzibą władz miasta i Urzędu Stanu Cywilnego..
Ciekawym obiektem jest zabytkowa wieża ciśnień z 1885 roku. Wewnątrz niej mieści się zbiornik wodny o pojemności 720 m3. Wodę pompowano do wieży z rzeki Parsęty, a z wieży do domów mieszkalnych. Niedaleko znajduje się uliczka Dubois zwana Złotą, z odtworzoną przedwojenną zabudową..
Na zbiegu ulic Mickiewicza i Zdrojowej moją uwagę zwracają żydowskie nagrobki. W miejscu przedwojennego kirkutu, na planie gwiazdy Dawida ustawiono 6 macew i tablicę pamiątkową. Tylko tyle..
Szkoda że musimy jechać dalej. Jest tutaj jeszcze kilkanaście ciekawych miejsc do zobaczenia. Przydałoby się kilka dni w zapasie, żeby móc poświęcić więcej czasu na zwiedzanie :)
Wjeżdżamy na ścieżkę rowerową do Ustronia Morskiego. Znajduje się ona przy samej plaży i jest po części zasypana przez piach..
Za miastem z niecierpliwością wyczekuję drewnianego pomostu, który widziałam w internecie. Znajduje się on w okolicy Ekoparku Wschodniego. Przejazd nim to prawdziwa frajda. Po jednej stronie morze po drugiej Solne Bagno..
Jest to słonawe torfowisko i ostoja ptaków. Zatrzymujemy się na chwilę, żeby podziwiać ten ciekawy krajobraz :)
Morze towarzyszy nam z lewej strony i nieśmiało zagląda zza wydmy, rześki zapach bryzy i szum fal kusi nas niemiłosiernie..
Takie puste plaże to dla mnie najpiękniejszy widok nad morzem..
Zbliżamy się do Sianożęt. Tak wygląda droga do Ustronia Morskiego..dobrze wygląda :)
Kolejny odcinek też całkiem przyjemny :)
Z Pleśnej do Gąsek również niczego sobie. Przez las najprzyjemniej i właśnie wtedy kiedy tak sobie beztrosko pedałujemy nagle zza pleców słyszymy wesołe " Hello". Nie możemy uwierzyć własnym oczom. To nasz anglojęzyczny kolega ze Świnoujścia :) Cóż za miłe spotkanie. Proponujemy mu wspólne zwiedzanie latarni, ale spieszy się do Koszalina szukać noclegu. Jesteśmy zaskoczeni, że chce aż tam jechać. Tłumaczy się tym, że nad samym wybrzeżem ma problem ze znalezieniem noclegu za 20 zł. No, w takim razie nie jesteśmy zdziwieni. W nadmorskich miejscowościach nie zdarzyło nam się spotkać kwatery, której cena schodziłaby poniżej 30 zł od osoby. Żegnamy się i nasz kolega wskakuje z powrotem na rower. Odjeżdżając radośnie nam macha i krzyczy "wszystkiego najlepszego" :) Hehe.. Żałuję, że nie zrobiliśmy sobie wspólnego zdjęcia. Byłaby fajna pamiątka. Nic straconego, może jeszcze się spotkamy :)
Odwiedzić dwie latarnie w jeden dzień, to jak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu :) Docieramy do drugiej latarni morskiej dzisiejszego dnia, która znajduje się w Gąskach. Wybudowano ją w 1878 roku. Jej wysokość wynosi 49,8 m, a światło jest dostrzegalne z odległości około 43,5 km. Początkowo źródłem światła była lampa naftowa z soczewką Fresnela, a od 1927 roku światło elektryczne. Obecnie w laternie umieszczona jest soczewka pierścieniowo-bębnowa z 1500 W żarówką. Przed budowlą znajduje się dom latarnika i mała drewniana kopia latarni, którą pilnuje..gąska :)
Po 190 stopniach na górę widoki okazują się trochę ponure. Pogoda się popsuła, mam nadzieję że nie będzie padać..
W drodze do Sarbinowa spotykamy na swojej drodze dwójkę sakwiarzy. Niestety bagażnik koleżanki nie wytrzymał i pękła jego konstrukcja przy mocowaniu w okolicy tylnego koła. Nie wygląda to za ciekawie, ciężko to naprawić mając tylko podstawowe narzędzia. Tym bardziej, że bagażnik pękł na spawie. Kolega próbuje to jakoś to ze sobą połączyć. Nie dziwię się że są wkurzeni, bo to niespełna połowa wycieczki a tu taka awaria. Mamy ze sobą plastikowe opaski zaciskowe, więc dzielimy się nimi i jedziemy dalej. Przemierzając okoliczne miejscowości zauważamy banery, plakaty i napisy "ATOM STOP", ale takiego krzyża jeszcze nie widzieliśmy. Ten w Sarbinowie został postawiony w czasie, kiedy powstała koncepcja budowy elektrowni atomowej w okolicach Gąsek..
Do centrum Sarbinowa jedziemy malowniczą drogą przez łąki i pola..
Sama miejscowość nie robi na nas większego wrażenia. Ta mała wieś liczy sobie około 500 stałych mieszkańców i jest popularnym wczasowiskiem. Dziś spotykamy znikomą ilość turystów..
Nic mnie tak nie drażni jak wszędobylskie, szpecące wszystko dookoła reklamy..
Na ulicach tak pusto, że aż dziwnie..
Za to sąsiednie Chłopy bardzo mi się podobają :) Układ urbanistyczny wsi wraz z dawnymi budynkami został wpisany na listę zabytków. Uwielbiam domy w tak zwaną kratę..
Przy ulicy Kapitańskiej 17 znajduje się dwurodzinny budynek. Powstał on końcem XIX wieku i wraz z zabudowaniami gospodarczymi tworzył typową zagrodę rybacką..
Praktycznie naprzeciwko znajduje się kolejna chata tym razem z roku 1890. Piękna, widać że ktoś o nią dba. Przydomowy ogródek też bardzo przypadł mi do gustu..
Obok wzniesiono budynki w takim samym stylu. Podobno można tutaj skorzystać z wynajmu pokoi..
Na wylocie z wioski zahaczamy jeszcze o obelisk. Jest on usytuowany w miejscu w którym przebiega 16 południk geograficzny :)
R-10 znów prowadzi nas w las..
Praktycznie na wjeździe do Mielna straszy nas bunkier :) Zsiadamy z rowerów, żeby zajrzeć do środka. W środku melina. Pełno śmieci, butelek po alkoholu i jakaś stara kołdra..
Z lasu wyjeżdżamy obok jakiś namiotów. Zerkam na mapę, okazuje się że jesteśmy przy słowiańskim grodzisku. Jest to stożek ziemny otoczony fosą. Drugi znajduje się nieco dalej na zachód. Według badań archeologicznych oba grodziska pochodzą z IX lub X wieku i zamieszkane były przez morską ludność słowiańską..
Obok stoją namioty. Można tutaj posłuchać opowieści o życiu Słowian, zobaczyć pokazy walk i dawnego rzemiosła oraz skosztować dawnego jadła i napitków. Z racji tego, że już było dość późno załapujemy się tylko na kawałek kiełbasy :D Podobno wędzona według starych receptur..
Idealny moment na takie zwiedzanie, bez tłumów i uciążliwego upału :) Piękne miejsca, zwłaszcza plaże i latarnie :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że maj i wrzesień to idealna pora na taką wycieczkę wzdłuż wybrzeża :) jedyna szansa na podziwianie prawie pustych plaż i spacerowanie bez przytłaczający tłumów :) Pozdrawiam :)
Usuńszkoda, że dopiero teraz trafiłem na Twoją stronę :) jak bym wiedział, że jedziecie to bym Was odprowadził z Kołobrzegu kawałek, chociaż do Gąsek :) świetnie się czyta opisy, no i zdjęcia fantastyczne. Ja w 2013 roku przejechałem "na dwa razy" odcinek wybrzeża od Świnoujścia do Ustki (w lipcu Świnoujście - Kołobrzeg, a w sierpniu Ustka - Kołobrzeg). Dalsze rejony wybrzeża dopiero w planie, więc mam nadzieję, że Wasza relacja zachęci mnie do jak najszybszej realizacji planów. Pozdrawiam i życzę kolejnych udanych wycieczek :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) W przyszłym roku mamy w planie dokończyć naszą trasę, czyli przejechać odcinek z Gdańska do Krynicy Morskiej. Jak będziemy się wybierać to dam znać, może spotkamy się gdzieś na trasie :) Pozdrawiam
Usuń