wtorek, 8 września 2015

Dzień 11: Hel - Gdynia - Gdańsk


Trasa: Hel - statkiem do Gdyni - Sopot - Gdańsk - 35 km

 Nasz plan skorzystania z pociągu o którym pisałam wczoraj, niestety nie zostanie zrealizowany. Od rana wieje bardzo silny wiatr i oczywiście pada deszcz. Momentami tak duży, że niewiele widać. Jesteśmy zmuszeni zrezygnować z jazdy przez Władysławowo i Puck do Gdyni. Wybieramy krótszą opcję, a mianowicie przepłynięcie wodnym tramwajem z Helu do Trójmiasta. Nie ukrywam, że czuję się z tym źle. Chciałam naprawdę przejechać całe wybrzeże, a takie rozwiązanie traktuję jako małe oszustwo. Cóż, pogoda jest jedną z rzeczy na które nie mamy żadnego wpływu. Wykorzystujemy więc przerwę między kolejnymi opadami deszczu i kiedy na moment pokazuje się słońce, jedziemy na rowerach do portu. Nasz wodny tramwaj do Gdyni odpływa o godzinie 15:00, więc mamy jeszcze kilka godzin na wycieczkę po mieście i okolicy.. 

plaża

  Hel jest jednym z punktów na "Szlaku kaszubskiej tradycji rybackiej". Podróżując tym wytyczonym przez Muzeum Ziemi Puckiej im. Floriana Ceynowy w Pucku szlakiem, będziecie mieć okazję zapoznać się ze zwyczajami i metodami połowów ryb. Zgłębicie swoją wiedzę na temat kaszubskiego rybołówstwa morskiego i używanych przy tym narzędzi rybackich. Pierwsza tablica znajduje się w Pucku, reszta między innymi w Chłapowie, Karwi, Władysławowie i kilkanaście na Mierzei Helskiej. Na dzień dzisiejszy punktów jest 36, ale w planach jest stworzenie kolejnych..


 Podobno obowiązkowo trzeba zobaczyć fokarium. Jest to część naukowo-edukacyjnej placówki akademickiej, zarządzana przez Wydział Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego. Jej celem jest odtworzenie kolonii foki szarej w rejonie południowego Bałtyku. Pora karmienia tych sympatycznych zwierząt przyciąga sporo turystów. My mamy mało czasu więc fokarium zostawiamy  sobie na kolejny pobyt w Helu :)

ryba

 Dojeżdżamy do kościoła św. Piotra i Pawła, najstarszego helskiego zabytku w którym znajduje się Muzeum Rybołówstwa. Ta XV w. gotycka budowla mieści w swoim wnętrzu wiele ciekawych eksponatów związanych z rybackim życiem mieszkańców miasta. Warto też wejść na drewnianą wieżę kościelną z której rozpościerają się ładne widoki na zatokę, port wojenny, port pasażerski i promenadę. Przy okazji zwróćcie uwagę na zgromadzone przed kościołem łodzie rybackie oraz łódź motorową "Dziunia" :) My nie mamy okazji do zwiedzenia tego miejsca, bo jest niestety zamknięte..

kościół

 Jedziemy na reprezentacyjny deptak przy ulicy Wiejskiej. Już wczoraj wieczorem urzekły mnie te małe domki rybackie z nastrojowymi kawiarniami i restauracjami, ale dopiero dzisiaj mam okazję lepiej im się przyjrzeć. Niektóre z nich mają całkiem ładne ogródki. Szkoda tylko, że większość z nich jest dość mocno przysłonięta przez namioty. Pogoda ostatnio nie dopisuje, a do tego wieje zimny wiatr więc rozumiem, że w tej sytuacji są one niezbędne..

deptak
deptak

 Pierwsze wzmianki na temat Helu pochodzą z 1198 roku, jako kaszubskiej wsi o nazwie Gellen. W XIII wieku stała się ona jednym z najważniejszych centrów handlowych w regionie. Początkowo Hel był położony 1,5 km od centrum dzisiejszego miasta i posiadał ratusz, szpital, dwa place targowe, kościół, kilka karczm i mały port. Na skutek licznych pożarów, napaści i zaraz miasto zaczęło się powoli wyludniać, aż w 1872 roku utraciło prawa miejskie. W między czasie morskie fale zaczęły stopniowo podmywać tą część półwyspu, aż w końcu Stary Hel został pochłonięty przez Bałtyk. Nowy Hel również nie zachował się w pełni. Świadczy o tym położenie kościoła św. Pawła i Piotra który niegdyś wybudowany w centrum osady, dziś znajduje się przy samym porcie. W 1896 r. wieś zyskała status nadmorskiego uzdrowiska. W 1921 roku wybudowano połączenie kolejowe z Gdynią, a dziesięć lat później otwarto port wojenny. Podczas II wojny światowej półwysep stanowił jeden z najdłużej broniących się obszarów naszego kraju. 30 czerwca 1963 r. miasto odzyskało wcześniej utracone prawa miejskie. Domki rybackie na reprezentacyjnej ulicy Wiejskiej są niewielkie. Konstrukcja szkieletowa jest najczęściej wypełniona gliną lub cegłą. Drewniane bale do budowy często pozyskiwano z wyrzuconych przez morze, elementów kadłubów rozbitych statków. Jednymi z ładniejszych chat są te, które wchodzą w skład Maszoperii. Jej nazwa jest m.in związana z "maszopami". To cech skupiający grupę rybaków, którzy po wspólnych połowach spotykali się właśnie w tego typu gospodach..

Maszoperia
Maszoperia
deptak
chaty rybackie

 Dzięki swoim unikalnym walorom krajobrazowym i przyrodniczym Hel przyciąga rocznie kilka tysięcy turystów, tak z Polski jak i z zza granicy. Jeśli tak jak ja cenicie sobie przyrodę, to koniecznie wybierzcie się na spacer do Nadmorskiego Parku Krajobrazowego i Rezerwatu przyrody Helskie Wydmy :) Nie są one może aż takie imponujące jak te koło Łeby, ale też warto je zobaczyć.

deptak

 Każdego roku w ostatnią sobotę lipca w Helu, organizowany jest "Dzień Ryby" oraz występ zespołów szantowych. Za każdym razem swoje święto obchodzi inna ryba. Restauratorzy prześcigają się w pomysłach na najsmaczniejszą potrawę, wiec będziecie mieć jedyną w roku okazję spróbowania danej ryby na 1000 różnych sposobów :)

ryba
deptak

 Słońce postanowiło nam troszkę poprawić humor i znów wyszło zza chmur. W takim razie jedziemy zwiedzić latarnię morską. Pierwsza bliza na Helu została wybudowana w 1826 roku i była zasilana olejem rzepakowym. Prócz nawigacji świetlnej z latarni tej w przypadku brzydkiej pogody i słabej widoczności, oddawano również strzały z armaty. W 1910 roku podczas jednego z takich wystrzałów doszło do eksplozji prochu i śmierć poniósł latarnik May. Szesnaście lat później latarnia zyskała nową lampę naftową z palnikiem Arganda. W czasie obrony Helu podczas II wojny światowej latarnia została przez polskich saperów wysadzona w powietrze, żeby utrudnić wrogom orientację. Odbudowano ją w 1942 roku..

latarnia morska

  Wyjście na taras widokowy jest dzisiaj zamknięte, wiec pozostaje nam podziwianie okolicy przez szybę. Widoki bardzo ładne tak na Hel, Zatokę Pucką jak i na pełne morze..

widok z latarni morskiej

  Latarnia wyposażona w cylindryczną soczewkę Fresnela, wysyła sygnały świetlne o zasięgu 31,5 km..

latarnia morska

..i ma najładniejsze schody ze wszystkich latarni morskich na polskim wybrzeżu :)

latarnia morska

 Mierzeja Helska to kolejny po Świnoujściu raj dla miłośników militariów. Jako miejsce o dużym znaczeniu strategicznym, dostęp do półwyspu ograniczony był aż do 1996 roku. W Jastarni możemy zobaczyć fortyfikacje Ośrodka Oporu Jastarnia, natomiast na rogatkach miasta Hel przywita nas Muzeum Obrony Wybrzeża. Znajduje się w nim 15 stałych wystaw oraz eksponaty nawiązujące do historii militarnej Rejonu Umocnionego Hel. Kolejnym obiektem jest wieża kierowania ogniem z 1940 r i stanowisko ogniowe baterii Schelswig-Holstein również z tego samego roku. Niedaleko latarni morskiej przy zejściu nr 66 na plażę, natrafimy też na pozostałości stanowisk ogniowych z 1939 roku. Naprawdę warto wybrać się na poszukiwania wojennych fortyfikacji, których wiele ukrytych jest w lesie. My po opuszczeniu latarni wjeżdżamy w ulicę Kuracyjną. Stoją tutaj melexy, które zawożą turystów do samej plaży. Jest także smażalnia ryb i namioty, gdzie można zjeść grochówkę wojskową. Jedziemy prosto w stronę nadmorskiej promenady. Mijamy zjazd do baterii numer 1 Laskowskiego i zatrzymujemy się tylko przy dawnym Zapasowym Punkcie Kierowania Ogniem..

zapasowy punkt kierowania ogniem

 Od kilku lat w Helu odbywa się wielkie widowisko historyczne D-Day, upamiętniające lądowanie aliantów 6 czerwca 1944 roku podczas II wojny światowej. Każdego roku wydarzenie to, przyciąga tłumy turystów. Jeśli chcecie wziąć udział w tej imprezie, zobaczyć rekonstrukcje walk zbrojnych i prawdziwe pojazdy wojskowe z tamtych lat, to koniecznie musicie przyjechać tu na wakacje w drugiej połowie sierpnia.. 

promenada

 Dojeżdżamy w końcu do nadmorskiej promenady. Pomost ułatwia poruszanie się w tym miejscu i dodatkowo chroni przyrodę przed wydeptywaniem przez wczasowiczów..

promenada

 Dzięki niemu szybko i bez trudu dostajemy się na samą plażę. Bez pchania rowerów po piachu :)

promenada
plaża

  Oczywiście musi być obowiązkowe zdjęcie z dwoma kółkami. Wszak nie codziennie mam okazję być na "początku Polski" i to na rowerze :)

plaża

 Siadam na chwilę na piasku i korzystam z promieni słońca wpatrując się w morze. W internecie czytałam różne opinie na temat wczasów w tej części polskiego wybrzeża. Większość osób narzekało na brak atrakcji i nudę. Ja na Mierzeję Helską na pewno kiedyś wrócę. Miejsce to w pewien sposób mnie urzekło. Zdecydowanie bardziej odczuwam morski klimat tutaj niż w innych miejscowościach, które mijaliśmy na naszej trasie. Chciałabym na spokojnie pojechać sobie rowerem do Juraty, Jastarni, Kuźnicy czy Chałup. Zwiedzić wszystkie obiekty militarne i odnaleźć ukryte w sosnowych borach pozostałości wojennych fortyfikacji. Marzy mi się także kilkukilometrowy spacer wzdłuż plaży :)

plaża
plaża
plaża

 Robi się znów pochmurno. W poszukiwaniu skarbów zaczynamy rozgrzebywać kupki tego, co morze wyrzuciło na brzeg. Głównie są to glony i śmiecie, ale znajdujemy też drewnianą rybę :D

plaża

  I takie ładne kawałki drewna oszlifowane przez piasek i wodę..

plaża

 Mamy też obserwatora. Pewnie liczy na jakąś bułkę..

plaża

  Nie ma co beztrosko biegać na bosaka po plaży, bo można nadepnąć i na takie niespodzianki..

plaża

  Zaczyna kropić deszcz, po czym chwilę później leje już niemiłosiernie..

promenada
promenada

 Mijamy takie fajne zejście na plażę, jednak nie mamy ochoty się zatrzymywać..

promenada
promenada

   Postanawiam zdjąć jeszcze w miarę suche buty i prowadzę rower już na bosaka..

promenada

 Dochodzimy do Kopca Kaszubów. Ten kamienny obelisk symbolizuje początek Rzeczypospolitej, a także jedność i tożsamość społeczności kaszubskiej..

Początek Polski

   Kilka metrów dalej zatrzymujemy się przy starym drewnianym kutrze rybackim WŁA-55. Został on wybudowany w Dani w 1945 roku. Ponoć ma zostać poddany renowacji. Zrodził się też pomysł utworzenia wokół niego parku historycznego. Fajnie by było gdyby znalazły się środki na jego uratowanie, gdyż podobne jednostki nie przetrwały do naszych czasów..

drewniany kuter rybacki

 Wjeżdżając z promenady do portu, mój nos wyczuwa świeżo wędzoną rybę. Obiecałam sobie, że prócz smażonych pstrągów, łososi, torbutów czy węgorzy zjem też wędzonego, ciepłego karmazyna. Żałuję że nie zrobiłam mu zdjęcia, ale zapach i smak tak pobudził mój żołądek że całkowicie o tym zapomniałam :) Po spakowaniu się i pożegnaniu z sympatycznymi właścicielami naszej kwatery, wyruszamy do portu. Kupujemy bilety w portowej kasie i rozpoczynamy wejście na pokład. Prócz nas jest jeszcze kilku rowerzystów z sakwami, ale jakoś udaje nam się pomieścić..

port

     Ogłaszam, że piraci załadowali się na wodny tramwaj do Gdyni..

tramwaj wodny

  W momencie kiedy obserwujemy oddalający się coraz bardziej Hel, ogarnia nas smutek. Jest to ten moment kiedy uświadamiamy sobie, że nasza przygoda powoli dobiega końca. Tak bardzo nie chcemy wracać do szarej codzienności, o której udało nam się zapomnieć przez te kilkanaście dni. W trasie liczyło się tylko to co jest tu i teraz, podzianie widoków, rozkoszowanie się słońcem, szum morza. Jedynym naszym zmartwieniem był deszcz, który od czasu do czasu nam dokuczał.. 

tramwaj wodny

 Tramwaj płynie dość szybko mimo, że rzuca nim na prawo i lewo. Na szczęście jakieś pływaki i koła ratunkowe tutaj mają :) 

tramwaj wodny

Mimo silnego wiatru prawie cały rejs spędzamy na górnym pokładzie i obserwujemy zatokę oraz jednostki po niej pływające..

statek
statek

 Na horyzoncie Gdynia..

tramawaj wodny
Gdynia

 Jak na złość pogoda się poprawiła, a my zamiast przyjechać tutaj z Władysławowa to przypłynęliśmy z Helu..

Gdynia
port

 Mijamy Molo Południowe na którym znajduje się pomnik Żagle..

Pomnik Żagle

..i wpływamy do portu. Groźnie to wygląda, bo płyniemy dość szybko i całkiem prosto w nabrzeże. Nie chce mi się wierzyć, że ten tramwaj wodny jest w stanie wykonać manewr który uchroni nas przed roztrzaskaniem się o beton. Kapitan ma jednak opanowane do perfekcji parkowanie na "ręcznym" i po chwili bezpiecznie dobijamy do brzegu :) 

Basen Prezydenta

 Razem z innymi sakwiarzami rozpoczynamy załadunek bagaży na rowery. Łukasz dokręca jeszcze śrubki przy bagażniku i ruszamy w dalszą drogę..

tramwaj wodny

 W porcie stoją dwa pływające muzea. Niszczyciel "ORP Błyskawica" i żaglowiec "Dar Pomorza". Oba można zwiedzać.. 

Dar Pomorza

 "Dar Pomorza" został zakupiony dla Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni i służył pod polską banderą przez 51 lat. W 1982 r. został zastąpiony przez "Dar Młodzieży"..

Dar Pomorza

 Natomiast "ORP Błyskawica" była alianckim okrętem wojennym, który służył najdłużej podczas II wojny światowej. Na muzeum został przekształcony w 1976 r..

ORP Błyskawica

 Zanim ruszymy w stronę Gdańska, musimy wstąpić na dworzec PKP i kupić bilety na pociąg do Krakowa. Nie rezerwowaliśmy ich wcześniej ani nie kupowaliśmy przez internet, bo tak na dobrą sprawę nie wiedzieliśmy czy po drodze coś nam nie wypadnie. Jakieś zdarzenie losowe mogłoby pokrzyżować nasze plany, a nie chcieliśmy znaleźć się w sytuacji kiedy bilety nam przepadną bo nie zdążymy dojechać na pociąg. W PKP prócz składów klejowych chyba niewiele się zmieniło przez ostatnie lata. Najpierw stoję w kolejce ponad 30 min, po czym pani w okienku nie potrafi mi do końca udzielić informacji czy na pewno w interesującym mnie pociągu będzie wagon rowerowy czy nie, a przy wybraniu połączenia z przesiadką nie jest w stanie mi powiedzieć ile będą kosztować bilety O_O . Do tego uprzedza mnie, że biletów na piątek, sobotę i niedzielę już nie ma. Zostały tylko na czwartek i to w dodatku tylko na Pendolino. Łukasz robi drugie podejście i dowiaduje się tyle samo co ja. Podnosi mi się cienienie. Pojutrze to mamy w planach być w Krynicy Morskiej i zobaczyć ostatnią latarnię morską na naszej trasie, a nie siedzieć w pociągu do domu. Na samym dworcu tracimy ponad 1,5h. W sumie to nie mamy za bardzo wyjścia z tej sytuacji, wiec ostatecznie kupujemy bilety na Pendolino. Do Gdańska dojeżdżamy już o zmroku, na dodatek zaczyna padać deszcz. Rozpoczynamy poszukiwania noclegu. Pytamy przechodniów o jakieś kwatery, ale każdy kieruje nas gdzie indziej. Nie mamy ochoty na wycieczki krajoznawcze po mieście, do tego w środku nocy i w ulewie. Ostatecznie z opresji i wizji spania pod mostem ratuje nas napotkany w Brzeźnie starszy pan, który wykonuje telefon do znajomego i załatwia nam nocleg :)





 

4 komentarze:

  1. Nawet w deszczu potrafisz zrobić zdjęcia przykuwające uwagę na dłużej. Właśnie w takich miejscach, gdzie z pozoru nie ma atrakcji, jest zazwyczaj klimat, który sam w sobie jest atrakcyjny. Myślę, że by mi się spodobało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i mam nadzieję, że kiedyś będziemy miały okazję sprawdzić to razem na wspólnej wycieczce :)

      Usuń
  2. Ech ta pogoda. Uwielbia robić psikusy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak..przekonałam się, że pogoda nad morzem potrafi być równie kapryśna co w górach :)

      Usuń