Trasa: Smołdzino - latarnia morska Czołpino - Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach - Skórzyno - Zgierz - Izbica - Żarnowska - Łeba - 55 km
Dzień zapowiada się dość atrakcyjnie. Mamy w planie zwiedzić latarnię morska w Czołpinie, Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach i przeprawić się przez bagna do Łeby :) Póki co jesteśmy jeszcze w Smołdzinie. Z samego rana sprawdzam w internecie czas wędrówki na wzgórze Rowokół. Niestety wejście i zejście zajęłoby nam zbyt dużo czasu i musimy zrezygnować z tej wycieczki. Szkoda, bo z platformy widokowej na szczycie rozciąga się ponoć piękny widok na cały Słowiński Park Narodowy i meandrującą rzekę Łupawę. We wczesnym średniowieczu Rowokół był miejscem pogańskiego kultu. W małej, nieistniejącej już świątyni na szczycie rozpalano ogniska, które czyniły wzgórze ważnym punktem nawigacyjnym dla żeglarzy. Na jego zboczu ulokowane jest wczesnośredniowieczne grodzisko datowane na IX–XI w. Cóż, może innym razem. Dziś pozostaje nam objazdówka po wsi. W Smołdzinie znajduje się Muzeum Przyrodnicze Słowińskiego Parku Narodowego, które istnieje tu od 1974 roku. Na ekspozycjach ukazane są najważniejsze ekosystemy parku narodowego: plaży, wydm, lasów, morza i jezior jak również eksponaty archeologiczne jakimi posługiwała się ludność zamieszkująca Pomorze..
Wieś ma też swoją małą elektrownie wodną na rzece Łupawie. Powstała ona wraz z jazem w 1913 roku. Rzeczka całkiem ładna :)
Na niewielkim wzniesieniu przy ulicy znajduje się barokowy kościół Świętej Trójcy z 1632 roku. Na szczególną uwagę zasługuje wczesnobarokowy ołtarz i ambona..
Pogoda jest nie fajna. W nocy padał deszcz i nawet teraz niebo jest całe zachmurzone. Jedziemy do latarni Czołpino, ale nie liczę dziś na spektakularną panoramę przy takiej brzydkiej aurze..
Przed latarnią znajduje się osada latarników. Tworzyły ją: dwukondygnacyjny budynek mieszkalny zbudowany w 1872 roku, stodoła, budynek inwentarski oraz zabudowania gospodarcze. Doprowadzenie w okresie międzywojennym światła elektrycznego do osady przyczyniło się do odejścia dawnych latarników. Niestety ich ciężka praca przestała być już potrzebna. Jeszcze do niedawna budynek stał pusty i niszczał. Dziś trwają tu prace renowacyjne, bowiem SPN otrzymał fundusze na remont osady w której to powstanie Muzeum Latarnictwa :)
Drogą do samej latarni nie jestem zaskoczona. Sprawdziłam ją w internecie jeszcze przed wyjazdem. Wiedziałam, że czeka nas długie wchodzenie po schodach :)
Wchodzimy pojedynczo, bo nie chcemy zostawiać na dole rowerów z bagażami bez opieki. W końcu wieziemy na nich cały nasz dobytek ;)
Tych którzy zniechęcają się na sam widok tych schodów informuję, że wejście na górę wcale nie jest takie straszne a naprawdę warto..
Latarnia jest jedną z ładniejszych na polskim wybrzeżu. Budowana w latach 1872-1875 stanowiła ówczesny fenomen budowlany. Wszystkie materiały musiały być dowiezione drogą morską, a sama budowa należała do niezwykle trudnych m.in ze względu na warunki atmosferyczne. Początkowo źródłem światła była lampa olejowa w której pięć knotów spalało rocznie 3600 kg oleju mineralnego. Dziś w laternie znajduje się urządzenie optyczne wyprodukowane we Francji w 1926 roku, zbudowane z soczewki bębnowej złożonej z 43 szlifowanych pierścieni pryzmatycznych..
Wieża latarni ma wysokość 25m, a zasięg jej światła wynosi 38,9 km. Z tarasu przy laternie możemy zobaczyć Ruchome Wydmy w Słowińskim Parku Narodowym :) Przy słonecznej pogodzie widok na pewno będzie niezapomniany..
Tą leśną przecinką tutaj przyszłam :)
Do latarni należał też budynek ratownictwa znajdujący się przy plaży. Ze względu na swoją kolorystykę nazywany jest Czerwoną Szopą. Służył on do przechowywania sprzętu, którego używano do ratowania rozbitków: urządzenie do wystrzeliwania tonącym liny, szalupę, specjalny powóz i konie. W sezonie letnim funkcjonuje w niej bar rybny, podobno z bardzo dobrym jedzeniem :)
Zaczyna kropić deszcz. Patrzymy z niepokojem w niebo i z nadzieją, że zdążymy chociaż dojechać do Kluk..
Przed wsią wstępujemy jeszcze na cmentarz słowiński założony prawdopodobnie w XVIII wieku. Jest to miejsce spoczynku mieszkańców wsi Kluki Smołdzińskie. Najstarszy zachowany nagrobek pochodzi z 1877 roku, a ostatni pochówek miał miejsce w 1987 roku. W centralnej części cmentarza ustawiony jest kamienny obelisk poświęcony mieszkańcom wsi, którzy zginęli w I wojnie światowej..
Miejsce to robi na mnie ogromne wrażenie ze względu na piękne żeliwne krzyże, które prócz nazwisk starych rodów słowińskich ze wsi Kluki zawierają też informacje o statusie społecznym, zawodowym i majątkowym mieszkańców..
Z zaciekawieniem i podziwem oglądam każdy nagrobek z osobna. Nie przeszkadza mi nawet coraz bardziej zacinający deszcz..
W tym miejscu spoczywa znana Słowinka, która w latach 1950-1953 była sołtysem wsi Kluki, a od 1963 roku pierwszym pracownikiem Skansenu..
Naprawdę koniecznie trzeba tutaj zajrzeć w drodze do Kluk..
W deszczu dojeżdżamy do Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach. Bardzo lubię skanseny więc i ten obowiązkowo muszę zobaczyć :)
Historia skansenu zaczęła się od jednej XIX-wiecznej zagrody zachowanej w pierwotnej lokalizacji, w której w 1963 r. zorganizowano ekspozycję prezentującą kulturę ludności słowińskiej, zamieszkującej wsie między jeziorami Gardno i Łebsko. W latach 70. nastąpiła fala wyjazdów rdzennych mieszkańców z kraju, nowo przybyłych było niewielu więc wiele chat zaczęło popadać w ruinę. Wtedy też Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku podjęło decyzję o utworzeniu w Klukach dużego muzeum na wolnym powietrzu, przejmując grunty wokół istniejącej już Zagrody Muzealnej. Dzięki tym działaniom w ciągu kilku lat udało się zabezpieczyć sześć zagród i przejąć grunty z dwiema XIX-wiecznymi zagrodami w miejscu ich pierwotnej lokalizacji. Dziś na dziesięciohektarowym obszarze muzeum znajduje się siedem zagród, które odtworzyły dawny układ przestrzenny wsi..
W skansenowym sklepiku możecie zakupić piękne, ręcznie wykonane pamiątki..
Na tyłach zagrody Josta i Klicka znajduje się ekspozycja sprzętów rybackich..
Mamy okazję zobaczyć z bliska jak wyglądały dawne łodzie używane przez rybaków..
..a także zrobiony z przeciętej na pół łodzi składzik na drobny sprzęt.
Zaglądamy też do pieca chlebowego. W XIX w. Słowińcy wypiekali chleb z mąki żytniej, owsianej i jęczmiennej. Z czasem część tej mąki zastępowano mąką pszenną. Chleb słowiński jest wpisany na Listę Produktów Regionalnych i Tradycyjnych..
Szałas rybacki ma formę dwuspadowego dachu krytego trzciną, posadowionego bezpośrednio na ziemi. Wewnątrz przy ścianach stoją prycze, a po środku znajduje się otwarte palenisko..
Końskie buty zwane klumpami, wykonywane były z drewna lipowego i przytwierdzane do kopyt za pomocą skórzanych pasków. Zwiększały one powierzchnie końskiego kopyta tym samym ułatwiając zwierzęciu poruszanie się po bagnistym terenie..
Wnętrza chat prezentują mieszkania słowińskich rodzin rybackich..
W otoczeniu niektórych zagród utworzono piękne wiejskie ogródki, pełne ziół i kwiatów..
Chałupa Charlotty Klick jest to najstarszy zachowany, XVIII-wieczny przykład budownictwa słowińskiego. W jej wnętrzu obejrzymy wystawę zatytułowaną "Wokół kuchennego pieca", która dotyczy kuchni pomorskiej na przełomie XIX i XX wieku..
Każdego roku między 1 a 3 maja w skansenie odbywa się "Czarne Wesele" czyli zapomniany już zwyczaj wspólnego kopania i suszenia torfu. W pierwsza połowie maja kiedy poziom wód gruntowych znacznie spadał, a rybacy mieli przerwę w połowach przystępowano do jego wykopywania. Używano do tego specjalnego narzędzia dzięki któremu otrzymywano kształt kostki, które następnie układano na słońcu i pozostawiano aż do całkowitego wyschnięcia. Każdy dzień ciężkiej pracy kończył się wspólnym biesiadowaniem wszystkich mieszkańców wsi. W ten sposób pozyskiwano zimowy opał..
Malowane meble kaszubskie to przede wszystkim skrzynie posagowe, kredensy, wezgłowia łóżek, kołyski i ławy..
Zagroda Keitschicków składa się z dwurodzinnej chałupy, stodoły, budynku inwentarskiego i pieca chlebowego..
Pokazano tutaj moment zderzenia kultur, jaki nastąpił po 1945 roku kiedy do wsi zaczęli napływać osadnicy z Wileńszczyzny. Słowińskiej z meblami i sprzętem pozostawionym przez opuszczających swoje domostwa rdzennych mieszkańców Kluk i wileńskiej z typowymi dla tamtego regionu mosiężnymi misami, samowarami i przedmiotami kultu religijnego..
Wnętrza są naprawdę ładnie i schludnie urządzone..
W skansenie znajduje się Karczma u Dragoscha, gdzie można spróbować przysmaków kuchni kaszubskiej i staropolskiej..
Nie ulegamy jednak pokusie, bo nasze głowy zaprząta teraz owiany złą sławą szlak z Kluk do Łeby :) Ile to ja się naoglądałam w sieci zdjęć o zanurzonych prawie do połowy we wodzie rowerach, ubłoconych po pas sakwiarzach pchających po kilka godzin swoje obładowane rowery przez bagniste tereny. Ile to śmiałków chcących skrócić sobie tędy drogę, pluło sobie później w brodę :) Zanim jednak wjedziemy na szlak zatrzymujemy się pod drewnianą budką przy ulicy, gdzie jakaś pani sprzedaje domowy chleb i ciasta. Pajdy ze smalcem i ogórkiem kiszonym nigdy nie jesteśmy w stanie sobie odmówić. Ja dokupuję jeszcze trzy kawałki ciasta na drogę: szarlotkę, sernik i placek z wiśniami. To na wypadek gdybyśmy utknęli na bagnach na dłużej hehehe ;) Zastanawiamy się nad pysznym chlebem, ale bochen jest taki duży że nie bardzo mamy go gdzie schować. Z głupia zagaduję na temat dojazdu do Łeby przez bagna. Okazuje się, że pani jest tutejsza i często jeździ na rowerze do rodziny w Izbicy. Daje nam wskazówki dzięki, którym bez problemu i grzęźnięcia w błocie dojedziemy do Łeby. Kobieta spadła nam z nieba, a my oddychamy z ulgą że nie wciągnie nas bagno, ani nie musimy robić ogromnego objazdu przez Żelazo i Główczyce. Cóż..ruszamy na szlak Słowińców. Początek zapowiada się całkiem przyzwoicie, po czym zaczynają pojawiać się pierwsze kałuże, następnie kolejne coraz większe..
Jedzie się w miarę dobrze, nie schodzimy w ogóle z rowerów aż do momentu w którym Łukasz przejeżdżając niepozorną z wyglądu kałużę wpada w nią dość głęboko przednim kołem oraz butem po kostkę w wodę i błoto. Oczywiście od tego momentu proponuje mi żebym jechała przodem. Mimo tych małych trudności mamy ubaw po pachy :)
Zaraz za drewnianą kładką znajduje się drogowskaz "Łeba 24 km" i szlak odbija w lewo w las. My jednak jedziemy prosto za radą mieszkanki Kluk..
Droga zdecydowanie się poprawia. Jest sucho, ale momentami trochę nas telepie za sprawą wyboistych płyt jumbo, które gdzieniegdzie pozapadały się na tym podmokłym terenie..
Nie dojeżdżamy bezpośrednio do wsi Skórzyno, ale tuż przed nią skręcamy w lewo na drogę do Zgierza..
Jesteśmy bardzo zadowoleni z trasy, bo jest przyjemna i naprawdę malownicza..
Na przystanku autobusowym w Zgierzu robimy sobie małą przerwę na ciasto :)
Przed Izbicą wstępujemy jeszcze do rezerwatu "Bagna Izbickie"
Z platformy widokowej oglądamy rozległe wrzosowisko, które zastąpiło roślinność torfotwórczą..
Zadowoleni docieramy do Izbicy. Udało nam się ominąć bagna, a sama droga wydłużyła się tylko o niecałe 10 km. Znów jesteśmy na szlaku R-10..
Przejeżdżamy rzekę Łebę..
Za wsią Gać wjeżdżamy w las. Droga jest piaszczysta, ale dzięki ostatnim niewielkim opadom deszczu dość ubita..
Tylko w jednym miejscu trafił nam się odcinek tak ciężki, że niestety mój trekking na cienkich oponach nie podołał. Musiałam go pchać kilkanaście metrów..
Lasy w tych okolicach są naprawdę przepiękne, wręcz bajkowe..
Zbliżamy się do wsi Żarnowska..
..i zjeżdżamy do pomostu nad Jeziorem Łebsko, które jest trzecim pod względem powierzchni jeziorem w Polsce po Śniardwach i Mamrach. Jego maksymalna głębokość przekracza niewiele ponad 6m. Z powodu krótkiego ujściowego odcinka rzeki między jeziorem a morzem dochodzi tu do okresowego napływu wód Bałtyku, przez co jezioro jest zbiornikiem słonawowodnym..
Jesteśmy w Łebie..
Dziś szukamy noclegu na dwie doby z możliwością zrobienia prania w pralce. Mamy w planie zostać w Łebie dwie noce, żeby cały jutrzejszy dzień odpocząć i poświęcić na spacer po Ruchomych Wydmach. Po kilku minutach poszukiwań przygarnia nas sympatyczna i wesoła właścicielka "Białego Domku". Otrzymujemy bardzo ładny pokój z łazienką w przystępnej cenie i robimy dwa duże prania. Jedno z nich przy okazji suszenia pościeli dla gości ląduje także w suszarce. Tym samym wieczorem mamy już część świeżutkich i suchych ubrań, podczas gdy reszta ciuchów suszy się na zadaszonym tarasie. Nie mogliśmy trafić lepiej. Jutro czeka nas dzień bez rowerów i spacer po Ruchomych Wydmach, taka mała przerwa na regenerację :)
Fajna trasa ... Dużo ciekawych miejsc :)
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuńczekam na dalszy ciąg :)
OdpowiedzUsuńjuż niebawem :)
UsuńPrzeczytałem wszystkie posty z Waszej nadmorskiej trasy. Bardzo ciekawie to prezentujesz. Na koniec będzie gotowy przewodnik dla osób chcących powtórzyć Waszą trasę. Sami kiedyś w przeszłości preferowaliśmy taki sposób zwiedzania kraju, nawet nasza podróż poślubna odbyła się na rowerach. Jestem tez pod urokiem zdjęć. W wielu miejscach bywałem w przeszłości, fajnie zobaczyć, że zmieniły się na korzyść i że coraz częściej spotyka się na szlaku profesjonalne ścieżki rowerowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Przed naszym wyjazdem takim właśnie przewodnikiem dla nas były blogi osób, które tą trasę przejechały. Mam nadzieję, że moje wpisy też będą świetną wskazówką dla innych, jak się przygotować, co ze sobą zabrać i co warto zobaczyć przemierzając polskie wybrzeże na rowerze. Pomysł na rowerową podróż poślubną uważam za naprawdę rewelacyjny. Na pewno była to niesamowita przygoda :) Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam :)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńzupełnie przypadkowo, bo przez bikeloga trafiłem na nadmorską wycieczke i musze przyznać się, ze z niecierpliwością szukałem info o tym jak pokonaliście słynny już błotnistny odcinek w Kłukach.
I nie myliłem się :)) Przypomina mi się ta relacja: http://bobiko.bikestats.pl/995812,722013-bobikoR10-Wybrzeze-Baltyku-Jaroslawiec-Slowinski-Park-Narodowy-Leba.html
jak również: http://blog.bobiko.pl/2014/06/rowerem-wzdluz-polskiego-wybrzeza-baltyku-r10/
Przeczytałam Twoje relacje z nadmorskiej wyprawy rowerowej. Fajnie pooglądać zdjęcia z miejsc przez które jeszcze niedawno sama przejeżdżałam. Aż zatęskniłam znów za latem i długą jazdą na rowerze. Widzę, że przynajmniej miałeś ładną pogodę w drodze na Hel, nie to co my :) Pozdrawiam
Usuń