Tutaj rozpoczęliśmy spacer na na Łysicę..
Na zdjęciu powyżej, za bramą po lewej widać drewniany mostek. Przechodząc przez niego dojedziemy do zbiorowej mogiły ofiar hitleryzmu. Między innymi właśnie tutaj dokonywano egzekucji ludności z okolicznych wsi.
W czasie II wojny światowej Góry Świętokrzyskie były terenem intensywnych działań partyzanckich. W 2011 r. postanowiono upamiętnić działania Zgrupowania AK „Ponury” i wybudowano małą kapliczkę - na zdjęciu po prawej.
W dniach 1-26 czerwca 1943 r. hitlerowcy przeprowadzili w Świętej Katarzynie akcję pacyfikacyjną, zabijając około 80 osób. W 1972 r. osłonięto ten pomnik postawiony ku pamięci ofiar terroru.
Nasze rozkoszowanie się piękną drogą przed nami i szumiącym obok potokiem zakłócił..smród. Pierwsza myśl, że coś się rozkłada w krzakach a druga, że..ktoś się z nami bawi w chowanego ;)
Winowajcy nie trzeba było daleko szukać. Kto choć raz natknął się w lesie na tego osobnika na pewno go sobie dobrze zapamiętał i to nie tylko ze względu na specyficzny kształt, ale też na cuchnący zapach jaki wokół siebie roztacza. Przy dobrych wiatrach czuć go nawet w promieniu kilku metrów. Sromotnik bezwstydny jest zwany też smrodliwym. Młode osobniki w postaci jaja jeszcze nie śmierdzą i właśnie tylko w takiej formie są jadalne. Tylko kto by chciał go w ogóle jeść..
Po drodze minęliśmy pomnik Stefana Żeromskiego. Widnieje na nim podobizna pisarza oraz jego słowa: „Puszcza jest niczyja. Nie moja ani twoja, ani nasza, Jeno Boża. Święta”.
Źródełko i kapliczka św. Franciszka z XIX w. Woda ze źródła ponoć ma cudowne właściwości i leczy choroby oczu. Nie próbowałam :)
W środku pięknie zdobiony ołtarz. Tyle udało mi się sfotografować przez drewnianą kratkę..
Mniej więcej w połowie szlaku dochodzimy do wiaty turystycznej..
Od wiaty szlak zmienił się na bardziej kamienisty. Trzeba uważać, bo o potknięcie lub poślizgnięcie się na mokrych kamieniach nie trudno. Dobre buty trekkingowe na pewno się przydadzą, choć w drodze powrotnej widzieliśmy dziewczynę w jakimś odświętnym obuwiu..
Podobno dzik tu był :)
I tak osiągnęliśmy najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich. Łysica to tak naprawdę dwa wierzchołki, na dodatek prawie całkiem porośnięte lasem przez co walory widokowe są dość znikome. Cyknęłam parę zdjęć i rozpoczęliśmy zejście tą samą trasą, którą się tutaj dostaliśmy..
Święta Katarzyna to mała wieś z klasztorem sióstr bernardynek. Niestety klasztor nie jest udostępniony do zwiedzania. Legendy głoszą, że dawniej w miejscu obecnego klasztoru istniała pogańska świątynia.
Przez Świętą Katarzynę przechodzi Główny Szlak Świętokrzyski im. Edmunda Massalskiego z Gołoszyc do Kuźniaków, szlak turystyczny im. E. Wołoszyna z Wąchocka do Cedzyny oraz szlak rowerowy z Cedzyny do Nowej Słupi.
Udało nam się wejść tylko do kościoła w klasztorze..
Przed budynkiem, przy ulicy znajduje się XIX-wieczna kapliczka słupowa przedstawiająca patronkę wsi i parafii św.Katarzynę Aleksandryjską. W lesie obok przy głównej drodze natrafiliśmy na bezimienną mogiłę z 1863 r.
Kaplica cmentarna zwana kapliczką Żeromskiego. Swoją nawę zawdzięcza pewnemu wybrykowi młodego pisarza, który w 1882 r. wraz z kolegą schodząc z Łysicy wpadł na pomysł wydrapania na ścianie pamiątkowego napisu: "Stefan Żeromski D. Sier. 1882 Jan Stróżecki". Napis widnieje do dziś choć z biegiem lat coraz trudniej będzie go odczytać..
W 1910 r. Aleksander Janowski, polski podróżnik i pionier krajoznawstwa założył schronisko turystyczne PTK, które było pierwszym tego typu obiektem w Górach Świętokrzyskich.
Dzień 1: Święty Krzyż
Dzień 2: Bodzentyn
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz