Trasa: Mielec - Wola Mielecka - Trzciana - Wymysłów - las w Piątkowcu - Grzybów - Rydzów - Podleszany - Mielec - 31 km
Ptaszki nam przyśpiewywały, świerszcze grały i kwiatki pachniały..
Szkoda, że takich widoków jest coraz mniej. Uwielbiamy takie trasy..
Tak nam się błogo zrobiło w tych pięknych okolicznościach przyrody, że postanowiłyśmy zrobić sobie małą przerwę..
Po przejechaniu potoku Łukawiec dojechałyśmy do bocznej drogi asfaltowej w Trzcianie. Krzyżuje się ona z główną drogą przecinającą wieś, w okolicy Kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Na skrzyżowaniu skręciłyśmy w lewo w stronę Mielca..
Opuszczony dom..
W Trzcianie przed przystankiem autobusowym skręciłyśmy w prawo w drogę prowadzącą do Wymysłowa. Znajduje się tutaj kilka domów, jest bardzo zacisznie i ładnie..
Nagle droga asfaltowa się skończyła. Dalej można zawrócić albo wjechać w las. Przy ostatnim domostwie zaskoczyła nas bardzo ładna kapliczka wśród krzewów i drzew. Widać, że ktoś o nią dba..
Wjechałyśmy do lasu. Początkowo było całkiem przyjemnie, później trochę się zgubiłyśmy. Nie przejęłyśmy się tym ani trochę, bo las w okolicy Piątkowca nie jest duży i na pewno za kilkanaście minut wyjechały byśmy gdzieś między domami. Cieszyłyśmy się, że jesteśmy coraz bliżej drogi, bo było słychać przejeżdżające samochody. Tak pedałując przed siebie, znalazłyśmy się w jakimś tajemniczym ogrodzie. Fajnie się jechało aleją wśród drzew i w tej wysokiej trawie..
Niespodzianka! Tajemniczy ogród zakończył się bramą zamkniętą na kłódkę. Spojrzałyśmy na siebie, na bramę, później znów na siebie, na rowery. No to ładnie. Czekało nas przerzucanie ich przez ogrodzenie. Magda gdzieś mi uciekła w krzaki. Okazało się, że znalazła drewniane przęsło ogrodzenia które było urwane. Wystarczyło je odsunąć, żeby móc przecisnąć się z rowerami na drugą stronę. Podczas przechodzenia pogryzły nas mrówki :) No jak zwykle coś..
Na głównej drodze Mielec - Tarnów był niesamowity ruch. Skręciłyśmy w stronę Tarnowa, minęłyśmy przydrożną kapliczkę w lesie i wypatrywałyśmy jakiejś leśnej dróżki w lewo. Samochody mijały nas z zawrotną prędkością, a każda ciężarówka przyprawiała o dreszcze na plecach. Nie wyobrażam sobie jechać tędy na rowerze np. do Tarnowa. Udało nam się w miarę szybko zjechać do lasu z tej okropnej trasy..
Było całkiem nieźle. Trochę błota nam się trafiło, ale do przeżycia. To chyba najprzyjemniejszy czas na takie wycieczki, bo jeszcze bez dokuczliwych komarów. Nie kierując się już mapą wybierałyśmy sobie te dróżki, które wydawały nam się ładniejsze i bardziej przejezdne..
Aż znalazłyśmy się w Grzybowie. Na przystanku zrobiłyśmy sobie postój..
Po dojechaniu do Rydzowa, skręciłyśmy w stronę Podleszan..
.. i przejeżdżając przez kładkę znalazłyśmy się znów w Mielcu..
O tak, spokojne kręcenie gdzieś bocznymi drogami ciesząc się otaczającą przyrodą to jest to co tygryski lubią najbardziej :)
OdpowiedzUsuńdokładnie :)
OdpowiedzUsuńOpuszczony dom i kapliczki na drzewie... robią wrażenie :) Kolejna ciekawa wycieczka :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) i cieszy mnie, że się spodobała
UsuńNa twoich zdjęciach widać, że podróżując rowerem, powoli, niespiesznie, z wiatrem we włosach, można odkryć prawdziwe perełki natury. Tez tak lubię, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńzawsze jak jeżdżę rowerem to w tempie turystycznym :) lubię podziwiać widoki i nie chciałabym czegoś pominąć :) dziękuję
Usuń