Trasa: Mielec - Złotniki - Chrząstów - Kliszów - Borki Nizińskie - Jaślany - Pluty - Grochowe - Malinie - Chorzelów - Złotniki - Mielec - 53 km
Dziś znalazłyśmy kolejne bezdroża idealne na rowerowy wypad za miasto. Jak zawsze staramy się uciekać od głównych dróg i ruchu samochodów. Wyszukujemy drogi biegnące przez łąki i pola z dala od zabudowań, tak do końca nie wiedząc jaka trasa nas czeka. Wodząc palcem po mapie, zachciało nam się odwiedzić dwór w Maliniu, ale trochę okrężną drogą. Wystartowałyśmy z Niskiego Borku, gdzie na końcu osiedla biegnie polna droga do Złotnik. Pamiętam jak kilka lat temu nią jechałam. Wtedy była w lepszym stanie. Teraz rozjeżdżona przez traktory, pełna kałuż i błota po ostatnich ulewach nie zapowiadała się ciekawie :)
Z drogi po lewej stronie widać zabudowę osiedla Borek z kościołem i szklarnie gospodarstwa ogrodniczego..
Przejechałyśmy przez takie brzydkie kałuże. Niestety przed nami było jeszcze gorzej. Skończyło się zamoczeniem nóg po kostki. Dobrze, że było gorąco i trampki w miarę szybko przeschły..
Mijając Złotniki i Chrząstów dojechałyśmy do Kliszowa. We wsi między domami po prawej stronie wjechałyśmy w małą, mniej uczęszczaną drogę. Przecina ona Kanał Kliszowski i widać z niej obwodnicę Mielca biegnącą w oddali po lewej stronie..
Mapę mam starą i nie mam naniesionej na niej nowej obwodnicy. Więc dojeżdżając do niej byłyśmy trochę zaniepokojone, że być może będziemy zmuszone jechać nią jakiś czas zanim znajdzie się jakaś boczna, bezpieczniejsza droga..
Na szczęście dostrzegłyśmy po drugiej stronie jakąś drogę. Według mapy prowadzi ona w stronę Borków Nizińskich. Mijając ten dom, droga zmieniła się w szutrową i tak rozpoczął się najbardziej malowniczy odcinek naszej dzisiejszej wycieczki..
Nie mogłyśmy się nasycić zapachem zboża..
Na pierwszym rozjeździe wybrałyśmy ładniej zapowiadającą się drogę i skręciłyśmy w lewo..
Życzyłabym sobie, żeby wszystkie takie drogi były suche i dobrze ubite jak ta. Jechało się po niej rewelacyjnie..
Rozgrzany słońcem las, zapach żywicy i kwitnącej czeremchy był oszałamiający..
Mijałyśmy łąki pełne żółtego wilczomlecza lancetowatego..
..oraz zbiorowiska dzwonka rozpierzchłego i rumianku pospolitego..
Po kilkunastu minutach wyjechałyśmy na drogę asfaltową. Łączy ona Kliszów z Borkami Nizińskimi. Widać z niej elektrownię w Połańcu. Odcinek dość długi, ale nawet spokojny. Minęły nas zaledwie dwa samochody..
W Borkach Nizińskich wyjechałyśmy na skrzyżowaniu koło cmentarza. Skręciłyśmy w lewo i zaraz na rozjeździe dróg w prawo. Po jakiś 400m skręciłyśmy znów w prawo na mostek. Tą drogą dojechałyśmy do drogi Mielec - Tarnobrzeg..
Ta trasa jest bardzo ruchliwa. Nie wyobrażam sobie jechać nią kiedykolwiek rowerem. Przedostałyśmy się na drugą stronę..
..i obok kapliczki skręciłyśmy w stronę Jaślan..
Przejeżdżając przez wieś boczną drogą, byłyśmy zaskoczone ilością starych drewnianych domów. Niektóre naprawdę ładne i zadbane. Jadąc w stronę miejscowości Pluty zatrzymałyśmy się na żółtym mostku na kanałku..
Widzieliście kiedyś takie zatopione "drzewa" ? My też nie :)
Przed nami rozjazd do Józefowa i Plut Dużych. Nie skorzystałyśmy z żadnej z tych dróg. Dalsza część naszej wycieczki przebiegała na prawo od tych drogowskazów..
Za znakiem "Czajkowa" skręciłyśmy w prawo..
Po kilku minutach, po lewej w zaroślach wypatrzyłam pozostałości gospodarstwa..
Rozpadająca się stodoła i spadające dachówki zniechęciły nas do wejścia "do środka"..
Rozsypujący się dom w którym wszystko powoli zarasta. Nie pozostało już nic z wyposażenia prócz starych kafli na ścianie..
Obok domu ziemianka.W środku pusto..
Jadąc dalej dojechałyśmy do Grochowego. Około numeru 19 jest droga między domami, która prowadzi do obwodnicy..
Po przedostaniu się na drugą stronę wjechałyśmy w las. Z początku jechałyśmy bardzo krótkim odcinkiem szlaku turystycznego z Tuszowa Narodowego do Boru koło Głogowa Małopolskiego, który ma 74km długości. Szlak skręcał w lewo, my pojechałyśmy prosto przed siebie w stronę Malinia. Zaczęło się niewinnie..
Z każdym kilometrem było gorzej..
Aż zrobiło się naprawdę paskudnie, ale dałyśmy radę bez zamoczenia butów :)
Wyjazd z lasu kończy się między domami przy kapliczce ze stawem..
Dojechałyśmy do Dworu Tarnowskich w Maliniu. Jego historia związana jest z nieistniejącą już rezydencją Tarnowskich w Chorzelowie. To właśnie tam urodził się Szczepan Tarnowski, syna Jana Józefa, który po śmierci swojego brata Jana Bogdana, zarządzał całym majątkiem. Niestety po jakimś czasie wszystko przejął jego bratanek, w związku z czym Szczepan na początku XX w. zakupił w Maliniu 2 tys hektarów ziemi i lasów. Rozpoczął też hodowlę trzody chlewnej i koni. W 1920 r. z inicjatywy rodziny wzniesiono tutaj dwór i założono wokół niego park. Do końca II wojny światowej właścicielką była Irena Mycielska. Następnie upaństwowiony majątek zaczął niszczeć. Dziś należy on do firmy recyklingowej, która swoje biura ulokowała we dworze.
Ostatni raz byłam tutaj ok 15 lat temu. Od tamtego czasu nic się tutaj nie zmieniło prócz tego, że dwór jest w coraz gorszym stanie. Park jak był zarośnięty tak jest nadal. Wejście główne prowadzi przez ganek z podwieszonym balkonem. Fasadę ogrodową zdobi sześciokątny ryzalit z tarasem. Zaskoczyły nas "stylowe" drzwi boczne..
Lubię takie stare klamki..
Mogłyśmy jechać stąd prosto do Mielca, ale wstąpiłyśmy jeszcze do do stadniny koni w Chorzelowie. Klub jeździecki "Przedświt" powstał w 1983 r. Organizuje on obozy konne, przejażdżki, rajdy i jazdy terenowe. Dzieci i dorośli mogą tutaj skorzystać z nauki jazdy konnej.
Jadąc w stronę Chrząstowa postanowiłyśmy skręcić w drogę przy Fermie Krów Mlecznych, która prowadzi przez pola do Złotnik. Chyba najgorszy wybór podczas całej wycieczki. Zdecydowanie go nie polecam. Za fermą hałda gnoju, smród i rój much...
..w dalszym odcinku trawa po kolana, błoto i kałuże. A na mapie droga wyglądała przyzwoicie..
Tak, uwielbiam ten zapach zboża :) Oj nie raz już wpakowałem się na drogę, która na mapie wyglądała przyzwoicie. Fuj :/ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdwie drogi...na mapie tak samo oznaczone, a w rzeczywistości zupełnie różne :)
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę tej początkowej drogi. Szczególnie zainteresował mnie oczywiście opuszczony dom :) Bardzo ładne kadry. A dwór też piękny, z charakterem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń