Trzydzieści pomieszczeń w tym sala balowa z wyjściem na rozległy taras, trzy salony, biblioteka, sala bilardowa, pokoje dla gości, bawialnie dla dzieci, pokoje opiekunek, sypialnie, jadalnia, biuro, światło elektryczne, kanalizacja, wodociąg z ciepłą i zimną wodą, centralne ogrzewanie oraz linia telefoniczna i kolejka wąskotorowa, które łączyły wszystkie folwarki. Tak wyglądały lata świetności tej najlepiej rozwiniętej rezydencji ziemiańskiej w przedwojennej Polsce. Dziś wjazdu na teren tego, co po niej pozostało strzegą dwa kamienne lwy..
W 1795 r. Włostów stał się własnością Karskich, którzy w miarę upływu lat i sprawnemu gospodarowaniu systematycznie powiększali swój majątek. Pomiędzy 1854-1860 r na miejscu dworu wcześniej zajmowanego przez poprzednich właścicieli wsi, wznieśli oni neorenesansowy pałac. Karscy prócz pięknego pałacu w swoim posiadaniu mieli także gorzelnię, stawy rybne, młyny i cukrownię, która jeszcze do niedawna nadal funkcjonowała. Niestety dziś już praktycznie nie ma po niej śladu.
Na jednej ze ścian ktoś umieścił taką oto mapę..
W pałacu nocował m.in. nuncjusz apostolski Achilles Ratti oraz Stefan Żeromski, który w tamtym okresie pracował nad powieścią "Popioły". Swój apartament miał tutaj także biskup sandomierski Marian Ryx, przyjaciel Juliusza Karskiego..
Mimo zakazu wstępu na ruiny, weszliśmy do środka. Należy zachować maksimum ostrożności poruszając się pomiędzy dawnymi pomieszczeniami pałacu, bo pełno tam dziur w ziemi a nad głową zwisającej blachy z zawalonego już dachu, przeżartych przez korniki i wilgoć drewnianych belek, trzymających się na słowo honoru cegieł czy desek ponabijanych gwoździami..
Pałac posiadał swoją kaplicę do której wchodziło się z czerwonego salonu..
Rezydencję otaczał 10 hektarowy park, dziś zaniedbany i zarośnięty..
Na ścianie widać pozostałości instalacji wodociągowej i płytek..
Niegdyś reprezentacyjne wnętrza, dzisiaj powoli zarastają..
Do pałacu prowadziła jeszcze druga droga ( od północy ) przez bramę parkową zwaną "diabelską"..
Podczas zwiedzania zauważyliśmy, że od pałacu do oficyny prowadzi podziemny korytarz. Butelki po alkoholu i puszki po piwach świadczyły o tym, że już ktoś przed nami regularnie w nim bywał i da się do niego wejść. Niestety na końcu dotarliśmy do zakratowanego przejścia. Musieliśmy się wrócić. W połowie drogi, naszą uwagę zwrócił kolejny korytarz tym razem odbijający w bok. Nie wpadało do niego żadne światło, a my nie mieliśmy latarki. Po kilku chwilach zawahania i próbach oświetlania sobie drogi świecącym breloczkiem do kluczy, jednak odpuściliśmy sobie tą wycieczkę w nieznane..
Obeszliśmy budynek w drugiej strony i znaleźliśmy wejście do oficyny. Tutaj też radzę uważać. W posadzce natrafiliśmy na dość spore otwory wyglądające jak studnie..
..i walące się stropy, które przegniły od zalewającej je wody..
Piwnice wyglądały zdecydowanie przyjaźniej..
Wystarczyło chwilę pogrzebać patykiem w ziemi, żeby znaleźć kawałki glinianych garnków, stare zardzewiałe zawiasy do drzwi i kości..mam nadzieję, że zwierząt :)
Widok na lamus z pałacowej oficyny..
Karscy zajmowali się także hodowlą owiec, krów holenderskich oraz koni..
Pozostałości wzniesionego w XVI wieku lamusa, zwanego przez miejscowych zborem ariańskim. To dwukondygnacyjny budynek, ozdobiony czterema neogotyckimi wieżyczkami umieszczonymi w narożnikach ścian..
Niestety jedna z wieżyczek już odpadła..
Wchodząc do lamusa trzeba uważać na zniszczoną posadzkę, która uległa zawaleniu..
Dach niestety się nie zachował..
Podczas II wojny światowej pałac uległ lekkiemu uszkodzeniu. Chwilę potem właściciele zostali wysiedleni, a cały majątek przeszedł na własność państwa. W 1945 r. otworzono tutaj szkołę podstawową, następnie siedzibę PGR-u. Resztę wolnych pokoi zajęli dawni pracownicy majątku, których domy uległy zniszczeniu podczas działań wojennych. Nowi lokatorzy zupełnie nie dbali o pałac, powodując jego powolny upadek. Zniszczone zostały kominki, łazienki, pozrywano podłogi i blachę cynkową z dachu. Zniknęły wszystkie meble, a na parterze "zamieszkały" maszyny rolnicze i żywy inwentarz. Wiele drzew w parku zostało wyciętych.
Do dzisiaj pałac nie doczekał się odbudowy, ani zabezpieczenia tego co po nim pozostało..
Archiwalne zdjęcia pałacu Karskich pochodzą ze strony wlostow.pl
Przez Włostów przechodzi oraz szlak rowerowy do Opatowa.
Czasami zastanawiam się ile takich miejsc rozrzuconych jest po całej Polsce. Nie rozumiem jak taki piękny obiekt można doprowadzić do takiej ruiny, archiwalne fotki mówią same za siebie...
OdpowiedzUsuńNo niestety z tego co widzę w internecie na stronach poświęconych wszelkim opuszczonym zabytkom to jest ich bardzo dużo..aż żal serce ściska, że takie piękne pamiątki przeszłości powoli odchodzą w zapomnienie..
OdpowiedzUsuńTak, tym bardziej że w większości popadły w ruinę już grubo po wojnie, w pierwszej kolejności PGR, jakaś szkoła, mieszkania... później pozostawione samym sobie padają łupem złomiarzy i innych "kolekcjonerów", aż w końcu zostają doprowadzone do stanu jaki możemy obserwować dziś. Nie uogólniając oczywiście... sami rujnujemy to, co powinno być objęte najwyższą troską... smutne...
UsuńOd 1913-2003 r. we Włostowie funkcjonowała też cukrownia, która kiedyś również należała do majątku Karskich. Niestety na miejscu okazało się, że została już zburzona..wielka szkoda
UsuńObiekty przemysłowe to kolejna tragiczna historia która pisze się na bieżąco... zakłady, które z korzyścią dla wszystkich funkcjonowały przez wiele, wiele lat... dzisiaj są wyburzane, chwilami brakuje tzw. parlamentarnych słów by to podsumować...
UsuńCiesze sie, ze tam dotarlas :) Ja nie odwazylam sie wejsc do srodka... wiec podziwiam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDroga jest nawet prosta i łatwo ruiny odnaleźć :) może to mało rozsądne, ale jakoś nie potrafiłam się oprzeć i z dużą ostrożnością weszłam do środka. Trzeba bardzo uważać na to co jest pod nogami, a także na to co nad głową :)
UsuńCześć,
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj podczas poszukiwań informacji na temat pałacu Karskich (planuję wybrać się tam w niedzielę).
Bardzo dziękuję za świetne zdjęcia! Zachęcają do eksploracji tego obiektu, a przynajmniej do zatrzymania się obok. Podczas wycieczek rowerowych z milion razy przejeżdżałam przez Włostów bez zwiedzania pałacu...
Poza tym - super blog! Dodaję do zakładek :)))
Pozdrawiam z Sandomierza,
Paulina
też przejeżdżałam przez niektóre miejscowości kilka razy nie wiedząc, że mają coś ciekawego do zaoferowania...dopiero od niedawna zaczęłam się bardziej zagłębiać w temat i przed każdą wycieczką sprawdzam co i jak, żeby niczego nie przeoczyć :) ...bardzo dziękuję za odwiedziny..naprawdę przyjemne jest czytać takie miłe komentarze :) Pozdrawiam :)
UsuńObecnie pałac bardzo zarośnięty.14.09.2015
OdpowiedzUsuńno myślę, że lepiej już nie będzie..rozpadnie się do końca, a to co pozostanie pochłoną zarośla...przykre..
Usuń