Nawigacja kieruje nas do miejscowości Brzyska. Tam za znakiem góra Liwocz skręcamy w asfaltową ulicę między domami, która po chwili zmienia się w utwardzona drogę z kamieniami. W pewnym momencie dojeżdżamy do rozdroża gdzie nie ma żadnych znaków i mamy dylemat w którą stronę skręcić. Jedziemy na prawo, gdzie dojeżdżamy do jakiegoś skrzyżowania szlaków, których nazwy nic nam nie mówią. Pozostawiamy samochód na poboczu i pieszo wracamy do wcześniejszej krzyżówki..
Widoki są zachwycające. Jesień to dla mnie zdecydowanie najpiękniejsza pora roku. Przed nami panorama na okoliczne miejscowości i wzniesienia..
Dochodzimy do tablicy informacyjnej z której wynika, że jesteśmy blisko śmierdzącego źródełka :) Idziemy je zobaczyć. Obok źródełka spotykamy kilka osób, które pieką kiełbaski przy ognisku. Dowiadujemy się, że źle wybraliśmy drogę na Liwocz i tędy nie ma przejścia. Ktoś próbował przedostać się tą ścieżką, ale wyżej wszystko jest zarośnięte. Ponoć najlepiej będzie jeśli wrócimy się do naszego porzuconego kawałek dalej samochodu i podjedziemy na parking od strony Strebikowej. Trochę jesteśmy zmartwieni, bo mamy mało czasu do zachodu słońca. Nawigacja w telefonie pokazuje nam że jesteśmy niedaleko szlaku, który prowadzi na szczyt wiec postanawiamy sforsować zarośla :)
Czuć, że zbliżamy się do źródła wody siarkowej. Zgniłymi jajami pachnie już z odległości kilku metrów. Biesiadnicy przy ognisku polecali nam nabrać wody do butelki i popijać przez drogę. Podobno jest bardzo zdrowa. Zaglądamy do studni i nie wygląda to zachęcająco. Woda faktycznie jest bardzo czysta, ale pływa w niej przecięta na pół puszka po piwie. Hmm może komuś służyła za kubek na wodę :)
Wspinamy się ścieżką na górę. Nie wygląda to tak tragicznie jak opisywali..
Tadam! To pewnie chodziło o te krzaki. No nic zaczęło się niepozornie. Mijamy te urocze, kolorowe drzewka, żeby się wpakować w jeżyny prawie po pas. Przeprawa jest bolesna do tego stopnia, że po kilku minutach zastanawiamy się czy nie zrezygnować. Według nawigacji jesteśmy prawie na szlaku wiec zaciskamy zęby i brniemy dalej..
Chwilę później wyskakujemy z zarośli obok jednej ze stacji drogi krzyżowej prowadzącej na górę Liwocz. Czyli idziemy w dobrym kierunku..
Przy szlaku znajduje się Rezerwat przyrody Liwocz, który ma na celu ochronę drzewostanu naturalnej żyznej i kwaśnej buczyny karpackiej. Pod ochroną są także zwierzęta i mniejsze rośliny m.in salamandra plamista, puszczyk uralski oraz piękny motyl - paź żeglarz. Ze świata roślin możemy tutaj spotkać śnieżyczkę przebiśnieg i orlika pospolitego ..
Jesteśmy na szczycie. Przed nami sanktuarium z platformą widokową. Miejsca wewnątrz jest bardzo malutko, bo większą cześć zajmuje podstawa wieży widokowej..
Oglądamy jeszcze całoroczną szopkę..
Przed budynkiem umieszczony został pomnik Jana Pawła II, a na wieży powieszono figury Jezusa. Z boku budynku jest wejście na wieżę widokową. Jest ona czynna przez cały rok i całą dobę, być może dlatego wewnątrz klatki schodowej ściany są bardzo wymalowane przez graficiarzy..
Widoki bardzo nam się podobają, a przy słonecznej pogodzie na pewno są piękniejsze. Chętnie przyjechałabym tutaj na wschód słońca, kiedy będzie dobra widoczność może uda się zobaczyć Tatry :)
Póki co możemy pooglądać Jasło czy dolinę Wisłoki..
Wracamy prawie tą samą drogą. Idziemy szlakiem na który skręcamy chwilę wcześniej przed miejscem w którym wyszliśmy z zarośli. Co najśmieszniejsze ten szlak nas doprowadza wprost do samochodu i to bez przedzierania się przez jeżyny :)
Dobra miejscówka na Tatry w blasku księżyca ;)
OdpowiedzUsuńbardzo dobra...ostatnio widziałam zdjęcia ze wschodu słońca na Liwoczu, pierzynka z chmur i tylko szczyty Tatr ponad tym :) rewelacja
UsuńOj, jakie fantastyczne widoczki :D
OdpowiedzUsuńTeraz to i tak była kiepska widoczność. W sprzyjających warunkach widać Tatry :)
Usuń