Dzień 1: Kuźnice - kolejką na Kasprowy Wierch - Beskid - Przełęcz Liliowe - Dwoiśniak - Zielony Staw - Karb - Czarny Staw Gąsienicowy - Schronisko Murowaniec - Przełęcz między Kopami - Skupniów Upłaz - Boczań - Kuźnice - 13 km
Do Zakopanego wyjechaliśmy w piątek, bardzo wczesnym rankiem. Było słonecznie i dość ciepło, więc jako organizator wycieczki w porozumieniu z resztą podjęłam decyzję, że w pierwszy dzień zaatakujemy Kasprowy Wierch :) Chyba już czwarte podejście w moim życiu. Poprzednie okazywały się niewypałem. Wszystko przez odstraszające, długaśne sznurki turystów czekających na wjazd kolejką na szczyt. Tym razem pełne zaskoczenie. Nie było praktycznie nikogo przed nami :) Po szybkim śniadaniu w barze koło parkingu, zacierając rączki z zadowolenia pobiegłam pod kasę biletową. Wiem, szczyt lenistwa tak kolejką załatwiać sprawę, ale szkoda nam było czasu na 3h marsz pod górę. Może innym razem, w lecie kiedy dzień będzie dłuższy i pogoda pewniejsza.
Już w połowie wjazdu zrobiło się pochmurno i bardzo wietrznie. Czułam, że u góry będzie niewesoło. Przekonałam się nie raz, że pogoda w górach jest bardzo zmienna szczególnie o tej porze roku.
Szczyt przywitał nas bardzo nieprzyjemnymi porywami wiatru i deszczem. Jak już udało mi się tutaj wjechać bez stania w kolejce, to przecież nie odpuszczę. To nie burza z piorunami. Chwilę przeczekaliśmy w stacji kolejki. Po kilku minutach deszcz zmalał praktycznie do zera, wiatr się trochę uspokoił. Jak na życzenie. Dało się wyjść..
Chwilę podumaliśmy nad tym w którą stronę się udać i wybraliśmy zejście przez Dolinę Gąsienicową.
Widok na Cichą Dolinę Liptowską na Słowacji..
Idąc dalej czerwonym szlakiem doszliśmy do szczytu Beskid ( 2012 m n.p.m ).
Przed nami Zielony Staw, a za nim ten który w tym miejscu spodobał mi się najbardziej - staw Kurtkowiec. Na nim znajduje się mała, ale za to najwyżej położona wyspa w Polsce. Jest ona w całości porośnięta kosówką. Na lewo od Kurtkowca widać Dwoisty Staw..
Coraz bardziej zbliżamy się do przełęczy Liliowe. To z tego miejsca schodziliśmy zielonym szlakiem w dół do Doliny Gąsienicowej..
Przechodziliśmy koło stada kozic tatrzańskich, które nic sobie nie robiły z naszej obecności..
Były dwa świstaki, ale jeden zdążył się ewakuować nim uniosłam aparat do zdjęcia..
Widoki przepiękne i mimo braku słońca naprawdę było czym oko nacieszyć..
W tle Kasprowy Wierch i stacja kolejki..
Wyciąg Gąsienicowy kolei linowo-krzesełkowej z Doliny Gąsienicowej na Kasprowy Wierch jest czynny tylko zimą..
Kiedy znaleźliśmy się na skrzyżowaniu szlaków żółtego i czarnego okazało się, że mamy całkiem dobry czas. Zaczęło się także delikatnie wypogadzać..
Żeby sobie wydłużyć dzisiejszą wycieczkę kontynuowaliśmy wędrówkę już czarnym szlakiem w stronę stawów, które mieliśmy okazję podziwiać z góry. Poniżej Litworowy Staw z Kościelcem na drugim planie..
Przepiękna i bardzo malownicza okolica. W końcu dotarliśmy do Zielonego Stawu..
Założenie było takie, że podejdziemy do Zielonego Stawu, następnie wrócimy się pod tzw Dwoiśniak i dalej szlakiem żółtym dojdziemy do Schroniska Murowaniec. Po krótkiej dyskusji skusiliśmy się jednak na niebieski szlak do przełęczy Karb pod Kościelcem. Chęć zobaczenia Czarnego Stawu Gąsienicowego okazała się silniejsza :)
Na zdjęciu potok wypływając z Czerwonych Stawków Gąsienicowych..
W końcu szlak zaczął wznosić się w górę. Za nami po lewej Czerwone Stawki, po prawej Kurtkowiec i na drugim planie Zielony Staw..
Na prawym zdjęciu poniżej widać wodospad utworzony na potoku wypływającym z wyżej położonego Zadniego Stawu i spływającym do Długiego Stawu..
Po około 30min siedzieliśmy już na przełęczy Karb. Uwielbiam to uczucie radości, kiedy po wejściu na szczyt przepiękne widoki wynagradzają mi trudy wspinaczki. A widoki stąd zapierają dech. Latem przy słonecznej pogodzie musi tu być niesamowicie..
W tym miejscu szlak niebieski, którym podążaliśmy krzyżuje się z czarnym, którego jedna część wiedzie wprost na Kościelec, druga do Czarnego Stawu Gąsienicowego. Wybraliśmy wariant drugi. Mieliśmy chwilę zawahania, jednak nie odważyliśmy się wejść na Kościelec. Perspektywa wchodzenia tam po mokrych i śliskich kamieniach skutecznie nas zniechęciła.
Z jednej strony w dole Długi Staw, a z drugiej powoli zaczął się wyłaniać Czarny Staw Gąsienicowy..
Grzbietem Małego Kościelca zaczynamy schodzić w dół. Z początku zejście jest łagodne..
Jeszcze trochę drogi przed nami zanim dołączymy do wypoczywających nad brzegiem Czarnego Stawu Gąsienicowego turystów..
Czarny Staw Gąsienicowy w pełnej okazałości. Największe i podobno najładniej położone tatrzańskie jezioro. Słońce zaczynało nieśmiało wyglądać zza chmur. Bardzo nas to ucieszyło :)
Koniec lekkiego zejścia, teraz zaczyna się stromo w dół. Szlak nie jest zbytnio eksponowany. Było na nim jedno takie miejsce w którym starałam się nie spoglądać w dół :)
Takie ładne "okienko" znalazłam między skałami :)
W końcu i my mogliśmy odpocząć nad brzegiem..
Kilka minut później drepczemy dalej..
Niebieskim szlakiem idziemy w stronę schroniska na Hali Gąsienicowej..
W połowie drogi moją uwagę przykuł ciekawy obelisk schowany w kosodrzewinie. Okazało się, że to tzw. Kamień Karłowicza. Głaz z inskrypcją poświęcony pamięci znanego polskiego kompozytora i miłośnika Tatr, który właśnie w tym miejscu został porwany przez lawinę w 1909 r. Z Tatrami łączyła go szczególna więź. Działał w Towarzystwie Tatrzańskim, pasjonował się wspinaczką, jazdą na nartach i fotografią. Niestety tego feralnego dnia tj 8 lutego Mieczysław Karłowicz wybrał się na samotną wycieczkę górską na nartach z której niestety żywy już nie powrócił..
W końcu naszym oczom ukazało się Schronisko Murowaniec. Cała nasza piątka marzyła o ciepłym i dużym obiedzie.
Idziemy długim grzbietem Skupniów Upłaz, dalej przez Boczań..
W końcu schodzimy do lasu. To już ostatnie metry do mety..
..aż po kilkunastu minutach docieramy do Kuźnic..
Zapraszam na relację z dnia drugiego i trzeciego..
Dzień 2: Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami
Dzień 3: Dolina Chochołowska i Grześ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz