niedziela, 14 września 2014

..do Morskiego Oka


Dzień 2: Łysa Polana - Palenica Białczańska - Wodogrzmoty Mickiewicza - Schronisko w Starej Roztoce - Morskie Oko - Czarny Staw pod Rysami - Morskie Oko - Wodogrzmoty Mickiewicza - Palenica Białczańska - Łysa Polana -  25 km

Po wycieczce z Kasprowego do Kuźnic zdecydowanie wolę wchodzić niż schodzić. Następnego dnia zakwasy skutecznie obrzydzały mi każdy nawet najmniejszy krok stawiany w dół. Nie wiem czemu zawsze porywam się na najdłuższe i najcięższe trasy w pierwszy dzień, zamiast zrobić sobie rozgrzewkę na jakimś mniej obciążającym szlaku. Wieczorem nie czułam praktycznie żadnego zmęczenia, ale rano po przebudzeniu już wiedziałam, że tego dnia nie zaszaleję :)

Nad Morskim Okiem bywam za każdym razem kiedy jestem w Tatrach na dłużej niż jeden dzień. Z wyjątkiem naszego wyjazdu sprzed dwóch lat, kiedy brakło nam dnia żeby tam dojść przy schodzeniu z Doliny Pięciu Stawów przez Świstówkę Roztocką. Trasa z Palenicy Białczańskiej do Moka jest chyba najbardziej obleganym szlakiem w Tatrach. Moją nadzieję, że może będzie luźniej bo jest po wakacjach szybko rozwiał rząd samochodów zaparkowanych na poboczu, zaczynający się praktycznie od Łysej Polany. Palenica Białczańska to końcowy przystanek dla autobusów i busów. To także ogromny parking samochodowy. To właśnie tutaj wchodziliśmy na czerwony szlak. Przy wejściu kolejka w dwóch rzędach i dwie kasy biletowe, żeby w miarę sprawnie obsłużyć zniecierpliwionych turystów. Po kilku minutach stania po bilet, minięciu przyspieszonym krokiem Pana z telewizji czyhającego z kamerą na turystów, mogliśmy w spokoju rozpocząć 9-kilometrową wędrówkę. O ile spokojnym można nazwać ten spacer w tłumie. Droga asfaltowa, wzniesienia niewielkie więc szło się w miarę przyjemnie. Ludzi było naprawdę dużo, ale o dziwo amatorów jazdy fasiągiem jakoś zdecydowanie mniej. Pewnie z powodu ostatnio medialnie nagłośnionego problemu z padającymi końmi na szlaku do Morskiego Oka. Sama nigdy nie skusiłam się na wjazd wozem. Nie popieram tego środka transportu szczególnie, kiedy widzę zmęczone do granic wytrzymałości konie. Mam cichą nadzieję, że jakoś uda się rozwiązać ten problem.

Droga którą podążaliśmy nazywana jest też Drogą Oswalda Balzera. Została nazwana tak na cześć profesora prawa, który wygrał proces z Węgrami w sporze o Morskie Oko. Swój początek ma w Zakopanem, a koniec przy tym największym jeziorze w Tatrach.


Takich widoków połamanych jak zapałki drzew niestety jest więcej. To skutki halnego jaki wiał w styczniu tego roku. Wichury powaliły około 125 tys. metrów sześciennych drzew w Tatrzańskim Parku Narodowym i w lasach Doliny Chochołowskiej. Wiele szlaków bardzo długo było niedostępnych dla turystów. Usuwanie szkód trwa nadal.


Wodogrzmoty Mickiewicza to wodospady na potoku Roztoka. Ich nazwa wzięła się od huku jaki powoduje spadająca nimi woda. W 1891 roku nadano im imię Adama Mickiewicza na pamiątkę sprowadzenia rok wcześniej jego prochów na Wawel. Poeta nie był w żaden sposób związany z Tatrami, a nawet nigdy tu nie był.


Obok wodospadów z naszym szlakiem krzyżuje się inny, zielony prowadzący do Schroniska Roztoka. Przyznam, że nigdy nie interesowałam się nim dopóki nie zaczęłam bardziej świadomie wędrować po górach. Tyle razy tędy przechodziłam zupełnie go ignorując, a prowadzi on do naprawdę pięknego i prawdziwie odzwierciedlającego klimat gór schroniska.


Schronisko w Dolinie Roztoki było drugim polskim schroniskiem wybudowanym w Tatrach. Jego budowa została ukończona w 1876 r. W latach 1911-1912 wybudowano w miejscu pierwszego budynku, nowe większe schronisko, które w kolejnych latach było rozbudowywane. Kiedyś obok roztockiej polany możliwa była przeprawa przez rzekę Białkę na słowacką stronę. 

Uwielbiam takie miejsca jak to. Aż nie chciało mi się wierzyć, że tuż obok ceprostrady pełnej turystów trochę niżej w lesie można trafić na taką ostoję spokoju. Zdecydowanie wolę to miejsce od gwarnego i wiecznie zatłoczonego schroniska przy Moku. Postanowiliśmy, że zrobimy sobie tutaj przerwę na odpoczynek i obiad. Miła pani zarządzająca tym pięknym schroniskiem chętnie pokazała nam pokoje. Zdążyliśmy się rozmarzyć o Sylwestrze w tym uroczym miejscu, kiedy sprowadziła nas szybko na ziemię kwitując z uśmiechem, że od kilku miesięcy wszystko na noworoczną imprezę mają zarezerwowane. No cóż nie ma się co dziwić. 


Kilka kilometrów dalej weszliśmy na polanę zwaną Włosienicą. Nazwa ponoć pochodzi od porastającej ją trawy, którą górale nazywają włosienicą lub włósienicą. Tutaj kończą swój kurs wozy dowożące turystów z Palenicy Białczańskiej. Kilkanaście metrów dalej jest dość spory budynek gastronomiczny.


Dzisiejsze Stare Schronisko nad Morskim Okiem jest najstarszym istniejącym schroniskiem w Tatrach Polskich. Kiedyś wozownia służąca turystom do garażowania konnych powozów, po pożarze właściwego schroniska przejęła jego rolę i pełni ją do dziś.   


Obecne Nowe Schronisko wybudowano w 1908 r. i od tej pory jest ono jednym z najpopularniejszych obiektów noclegowych w całych Tatrach. W 1997 roku odwiedził je papież Jan Paweł II. Po remoncie kapitalnym w latach 1988–1992 schronisko dysponuje 78 miejscami noclegowymi. Budynek schroniska został w 1976 roku uznany za zabytkowy.


Morskie Oko leży w Dolinie Rybiego Potoku i w najgłębszym miejscu osiąga 50m głębokości. Jest największym jeziorem w Tatrach. Nazywane także Rybim Jeziorem lub Rybim Stawem, należy do nielicznych zarybionych w sposób naturalny jezior tatrzańskich. Nazwa Morskie Oko została nadana przez osadników niemieckich którzy wierzyli, że jeziora górskie mają połączenie z morzem. Schronisko przy nim stanowi punkt wyjściowy do wycieczek na Rysy, Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem i Szpiglasową Przełęcz.

Na miejscu powszechny widok. Tłumy ludzi odpoczywających na kamieniach. 


Dalej nie zatrzymując się, odbiliśmy na lewo i podążając czerwonym szlakiem skierowaliśmy się do celu naszej dzisiejszej wycieczki czyli Czarnego Stawu pod Rysami.


Szlak wokół jeziora jest bardzo malowniczy i przyjemny. Idealny na spacer dla turystów strudzonych pieszą wędrówką po asfalcie. Polecam go, jeśli ktoś po dotarciu do Moka chce odpocząć z dala od zgiełku, bo przy schronisku niestety jest to niemożliwe. Kto choć raz tutaj był, wie o czym mówię :)

Po kilku minutach doszliśmy do rozwidlenia czerwonego szlaku. Idąc dalej przed siebie, możemy obejść  jezioro dookoła i wrócić do punktu wyjścia czyli schroniska. Tą drogą będziemy wracać później, schodząc z Czarnego Stawu. My poszliśmy w górę.


Wznosiliśmy się coraz wyżej nad taflą Morskiego Oka. Widoki warte przystanięcia na chwilę i spojrzenia za siebie. Szlak jest krótki, ale trochę ciężki. Na pewno da się we znaki w upalny i słoneczny dzień. Nam akurat wtedy pogoda nie dokuczała. Nie padało, było pogodnie i ciepło. 


Na zdjęciu poniżej Czarnostawiańska Siklawa, czyli kaskadowy wodospad wypływający z Czarnego Stawu. 



Widok na Dwoistą Siklawę. To połączone ze sobą dwa wodospady powstałe na Mnichowym Potoku. W zimie Dwoistą Siklawą prowadzą drogi taternickie, także wtedy tworzy się na nim lodospad o wysokości ok 40m. Chyba właśnie z tego miejsca prezentuje się najlepiej.


Czarny Staw pod Rysami, nazywany także Czarnym Stawem nad Morskim Okiem swoją nazwę zawdzięcza występującym w wodzie sinicom, które nadają mu nieomal czarny kolor. Leży on 188m wyżej od Morskiego Oka. Jezioro zamknięte jest wyraźnym progiem skalnym a jego głębokość sięga 76m. Stąd też odchodzą dwa szlaki. Czerwony na Rysy i zielony na Kazalnicę oraz Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem.


Próg skalny i turyści podziwiający widok na Morskie Oko. 


Ścieżka na Rysy 


Czarnostawiańska Siklawa 


Po dojściu do Moka wracaliśmy do schroniska drugim brzegiem.


Po drodze minęliśmy Wielki Piarg opadający spod Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego.


Pod Dwoistą Siklawą


Aż trudno uwierzyć. Po dotarciu do schroniska późnym popołudniem zastaliśmy znikomą ilość turystów. Od razu przyjemniej :) Można w spokoju wypić herbatę i podziwiać w ciszy widoki...


 ...a wtedy nawet i zwierzęta chętniej się pokazują :)


Zapraszam na relację z pierwszego i trzeciego dnia wycieczki :)

Dzień 1: Z Kasprowego Wierchu do Doliny Gąsienicowej
Dzień 3: Dolina Chochołowska i Grześ 

2 komentarze:

  1. super zdjęcia, piękne kadry!!! podziwiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję :) zapraszam do przejrzenia relacji z innych wycieczek

    OdpowiedzUsuń